Spacerowałam sobie po lesie. Gdy nagle zobaczyłam go. Stał sobie pod drzewem i uśmiechał się lub śmiał. Był jakoś dziwnie znajomy jednak mogłabym przysiąc, że nigdy wcześniej go nie spotkałam. Nie należał do żadnej z watah to na pewno. Zastanawiałam się czy do niego podejść, ale zdecydowałam, że pójdę w innym kierunku. Nie wiem czemu nie podeszłam do niego, ale to nie miało znaczenia, bo nagle usłyszałam czyjeś kroki za sobą i nie miałam wątpliwości czyje. Wydawały mi się znajome co było zupełną głupotą i niemożliwością, ale cóż. Nie odwracałam się. Udawałam, że nie mam pojęcia, że idzie za mną.
- Bella?- odezwał się. Odwróciłam się i nie pomyliłam się. Za mną stał on i przyglądał mi się jakoś tak dziwnie.
- Skąd znasz moje imię?- byłam nieco zszokowana, bo przecież ja go nie znałam
- Później to wyjaśnię.- powiedział- Chcę dołączyć do twojej watahy.
- Okej- zatkało mnie. Nie wiem czemu, ale nie mogłam nic więcej z siebie wydusić. Stałam i się gapiłam na niego. Jestem kompletną idiotką.
- To może mi pokażesz gdzie jest- nadal się na niego głupio gapiłam i nie wykonałam, żadnego ruchu- Dobra sam trafię- zdecydował. I ruszył, ale zatrzymałam go.
- Najpierw wyjaśnij skąd wiesz jak mam na imię i może się przedstaw- zażądałam
- Oj dobra. Nazywam się Shadow. A imię znam z wizji.
- Z czego?- zapytałam głupio
- Kiedyś ci wyjaśnię. Nie teraz. Chodźmy- ruszył
- Hej!- zawołałam- Znasz drogę?- Nic nie odpowiedział, ale szedł w dobrym kierunku więc chyba milczenie znaczyło, że zna drogę. Zresztą wkrótce znaleźliśmy się przy jaskini należącej do mojej watahy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz