Po kolei, po kolei.... tyle się tu dzieje że nie nadążam.
Zacznę od tego że ten "Cristian" to Dastan. Nie lubię go i on mnie też nie lubi. Jednak jest mu daleko do mojego wroga bo nienawiść to dopiero pierwszy krok do wroga (daleko mi do tego). Pamiętam moją pierwsza rozmowę z Rapix. Zgłosiłem się na ochotnika bo nikt nie chciał z nią gadać (już wiem dlaczego). Wtedy uświadomiłem sobie że Rapix jest zadziorna i agresywna, ale jest za to dobrą alfą (choć jeszcze tego nie udowodniła, jednak nie potrzebuję dowodów). Wiem często jej nie ma ale to raczej nikomu nie przeszkadza. Teraz opowiem trochę o tej grze w butelkę na Łące wspólnych snów. Wszyscy poszli więc ja też poszedłem. Jednak ani razu na mnie nie wypadło. Może to i lepiej? Jednak zauważyłem (tak jak reszta watahy) że od tamtego wieczoru nigdzie nie widać Dastana.
Przechodziłem właśnie koło jaskini Rapix gdy zauważyłem alfę siedzącą na przed nią. Morze ona wie gdzie jest Dastan? Z daleka nie widziałem w jakim jest humorze. Podszedłem i zapytałem:
- Rapix?
- Czego? -fuknęła odwrócona plecami do mnie
- Wiesz może gdzie jest Dastan? Miał mi pomóc przy... - przerwała mi
- Nie wiem i nie obchodzi mnie to! - warknęła a ja ze strachu skuliłem ogon i odszedłem.
Jednak nie była w dobrym humorze. Poszedłem nad jezioro. Usiadłem pod drzewem, zamieniłem się w człowieka i wyjąłem z kieszeni moją piłkę. Była mała niebieska. Nie większa od pięści. Zacząłem przekładać ją z ręki do ręki. Odbijać nią. Aż w końcu podbiegła do mnie Lily.
- Rapix zwołała zebranie.
Powiedziała po czym odbiegła a ja za nią w postaci wilka. Siedzieliśmy wszyscy w jaskini aż w końcu przyszła alfa.
- Moi drodzy, jesteśmy dziś tu zebrani bo jak wiecie nasza wataha nie ma jeszcze wybranej Bety. Ustalam więc, że temu kto się wykaże odpowiedzialnością i będzie się często udzielał w watasze temu nadam tytuł Bety watahy Wody. To już koniec zebrania możecie wracać do swoich zajęć. - rzuciła spojrzenie na każdego z członków watahy i wyszła z jaskini dumnym krokiem.
Nie miałem co robić więc poszedłem sam na wycieczkę. Gdzie to się udać? - rozmyślałem. W końcu zdecydowałem że przejdę się na łąkę wspólnych snów. Tak jak postanowiłem tak też zrobiłem. Gdy dotarłem na miejsce to nikogo nie było. Zaczęło się ściemniać więc pomału wracałem do jaskini. Właśnie już szedłem spać kiedy zauważyłem Rapix. Ciekawość kazała mi się po raz kolejny zapytać gdzie jest Dastan. Czułem że ona to wie. Ryzyk-fizyk - pomyślałem po czym podbiegłem do alfy.
- Rapix! - krzyknąłem biegnąc za nią.
Wadera odwróciła się i rzuciła mi spojrzenie które mówiło: "Czego ten baran znowu chce?"
- Gdzie jest Dastan? Wiem że już się pytałem ale nigdzie go nie ma a ty na pewno wiesz gdzie on jest. Powiedz. - zapytałem. Ostatnie dwa zdania wypowiedziałem drżącym głosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz