Zanim się zorientowałam był już dzień. Nagle usłyszałam
szelesty liści. Wiatr rozwiał śnieg, przez co nie chciało się mi schodzić,
zwłaszcza w bosych nogach.
~Hej Miko, jeśli chcesz to przyjdź na Polanę Wspólnych Snów,
gramy w butelkę.~ Usłyszałam nagle.
~Butelkę?~ Zapytałam, u nas w krainie w nic nie grałam bo
ćwiczyłam.
~Nie wiesz co to?~ Usłyszałam lekko zdziwioną wiadomość.
~No wiesz ja…~ Zawstydziłam się.
~No więc kręcimy butelką, a na tego na kogo wypadnie to
całujemy.~ Odpowiedziała szybko.
~Cóż mogę przyjść, choć to nie w moim stylu.~ Odparłam
krzywiąc usta.
~Wszyscy się schodzą, a podejrzewam, że zaraz zaczniemy,
więc się pośpiesz.~ Powiedziała.
Zlazłam z drzewa tak niezgrabnie jak nigdy. Śnieg
rozpuszczał mi się pod stopami, więc zmieniłam się w wilka i pobiegłam na
wskazane miejsce. Gdy dotarłam nie było jeszcze wszystkich. Usiadłam przy
jakimś drzewie w postaci ludzkiej i ogrzewałam stopy. *Strasznie zimno.* Pomyślałam
z grymasem.
Nagle wszyscy usiedli w kółku, więc ja również. Wepchałam
się pomiędzy Westa i SOMH. Gra rozpoczęła się, niektórzy brzydzili się kogoś
pocałować, a niektórzy, no cóż, przesadzali. Siedziałam praktycznie nieruchomo
przez co było mi zimno. Siedziałam tak przez jakiś czas gdy zorientowałam się,
że przecież gram i nie powinnam siedzieć w swoim świecie tylko uważać kiedy na
mnie wypadnie. Ocknęłam się ze swoich myśli, a w tym samym czasie dwa wilki
były przy wodospadzie trąc sobie policzki. Teraz Dastan kręcił, a wypadło na
Atenę. Odwróciłam mimowolnie głowę kiedy mieli się całować, bo poczułam słońce
na swojej skórze. Wreszcie promienie słoneczne zaczęły przebijać się przez
chmury. Patrzyłam jak zaczarowana. *Znowu!* Skarciłam siebie. Natychmiast
odwróciłam głowę, zabawa trwała dalej. Po pocałunku Dastiana z Rapix wszyscy
się rozeszli. Poszłam do Tamakiego, a on zabrał mnie do lasu na ćwiczenia.
Znowu ćwiczyłam strasznie długo. Umiałam rzucać shurikenami na różne sposoby.
Na koniec nauczyłam się wkładać różne moce do narzędzi.
- Dziękuję Tamaki. – Powiedziałam z uśmiechem.
- Proszę, ja już muszę iść, ale ty jak chcesz możesz zostać.
- Odparł.
Nie ruszyłam się z miejsca dopuki nie zniknął. Wskoczyłam na
drzewo i zaczęłam przyglądać się niebu. Wyglądało zniewalająco, słońce
przebijało się przez chmury. *Wiosna.* Pomyślałam zamykając oczy.
~ Miko, muszę się z tobą zobaczyć!~ Usłyszałam głos
Sebastiana.
~Gdzie?~
~Na granicy.~
Zeskoczyłam z drzewa i zmieniłam się w wilka. Biegłam
szybko, ledwo co wyhamowałam przed Sebą.
- Co… - Zaczęłam, gdy nagle zobaczyłam w jakim stanie jest
mój opiekun.
- Była bitwa, nie pytaj po prostu… Mówił kiedy moje futro zaczęło się różowić. – Nie rób nic pochopnie! – Wrzasnął nagle, a
ja zmieniłam się w człowieka.
Podeszłam głaszcząc go po głowie. Czytałam mu w myślach, gdy
tylko znalazłam potrzebne informacje zmieniłam się w „złą mnie” i pobiegłam z
taką prędkością, że myślałam jak ja cokolwiek widzę. Po pięciu minutach byłam
na jakimś wzgórzu gdzie siedział jakiś wilk. Stworzyłam miecz z powietrza, a
gdy chciałam go zabić odskoczył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz