W noc gdy spałem u Belli zbudziła mnie Wera.
- West musimy pogadać...- zbudziła mnie Wera - Wera co ty tu... wiesz już prawde...- zasmuciłem sie troche - Wstawaj szybko...- nalegała Poszliśmy do lasu gdy nie było już widać jaskini watahy ziemi zaczęła mówić: - West już dłużej nie mogę...kochasz Bellę prawda?- zapytała - Tak, a ty Kondrakara jak się domyślam...!- zirytowałem się - Pozostaniemy przyjaciółmi?- zapytała a mi spadł kamień z serca - Dobrze, tylko przyjaciele. Nie byłabyś ze mną szczęśliwa...- zacząłem lecz przerwała mi - Tylko przyjaciele...- przeleciała mnie wzrokiem - Dobra już nic nie mówię na ten temat...wybacz przyjaciółko.- przytuliłem ją z uśmiechem ,a ona mnie na tym się skończył romans...ona jest z z Kondrem a ja z Bellą i niech tak pozostanie. - To by było na tyle, życzę szczęścia z Bellą.- pożegnała się - Nawzajem szczęścia z Kondrakarem...- odpowiedziałem i pobiegłem do jaskini Belli Fajnie że ja i Wera jesteśmy przyjaciółmi i nie kłucimy się tak jak w innych niedoszłych związkach.Inni kłucą się i nie utrzymują ze sobą kontaktu a ja i Wera jesteśmy znajomymi.Czułem że będe sie dobrze dogadywał z Werą a ona ze mną. |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz