Byłam przygnębiona ,co prawda powiedziałam Westowi, że nie jestem z Kondrem, ale to jeszcze nie stwierdzone...
Trudną miałam sytuacje, od dwóch dni temu...
Maszerowałam sobie spokojnie i nagle poczułam ból w sercu
słysząc Westa słowa w myśli
*-Przestań, ona jest chyba zakochana w Kondrakarze.
- Jesteś pewien?- usłyszałam jakąś waderę!
-Tak, spali razem.-odpowiedział pewnie
- Przecież wtedy, nad jeziorkiem wyznała Ci miłość
-Tak ale...ja też mam uczucia.- zawstydził się.-...I naprawdę jest fajna, lubię ją ale...podoba mi się ktoś inny...*
Słowa Westa mi uświadomiły ,że już mnie nie pokocha.
Wiedziałam ,że są niedaleko... pobiegłam tam gdzie prowadziła mnie moc.
Co zobaczyłam... Bella i West. Znowu, to urocze...
-Kocham Cię, wybaczysz mi to?- objął ją i pocałował delikatnie w policzek!!!
*-Argh!!!! No już wybucham przez nią!!!! *- myślałam sobie
- Niby co?- uśmiechnęła się
-To co usłyszałaś gdy rozmawiałem z Werą, wiem że słyszałaś i z tego byłaś taka zła.
- było mi przykro. Zezłościłam się z innego powodu- odpowiedziała
-To dlatego chciałaś się ode mnie odizolować. A co się stało?- spytał West
- chciałam się odizolować od wszystkich- dodała
-Ale dlaczego? –był dociekliwy
- To zamknięty rozdział i nie chcę do niego wracać...- odpowiedziała
*-Uuu...tajemnicza baba...?!!!!!!!!! *-pomyślałam naburmuszona
-Ah...no dobrze, zapomniałem o coś spytać.-złapał ją za łapę.
-Czy ty...zostaniesz moją partnerką?- zapytał
*Jest nadzieja ,że odmówi... *- pomyślałam
- Czy to nie oczywiste? Jasne- zaśmiała się
*-Yyyyy....omg! Mój koniec od tego spotkania nastąpił...koniec mojej
miłości do Westa, ja teraz Kondrakara kocham kurde na co jeszcze czekam,
że odejdzie od niej dość męczarni jak tak to możemy być tylko
przyjaciółmi ekhem a raczej znajomymi...?!*- uciekłam stamtąd
brzydziło mnie i załamywało to co mówił.
Szukałam Kondrakara...znalazłam go tam gdzie zawsze.
Był sam...smutny...myślał o waderach...i o mnie.
Siedział ze schyloną głową, odwrócony na swojej ulubionej górze.
- Kondro, wszystko ok.?- zapytałam
- Nieeeeee...żadna mnie nie kocha...- odezwał się
- Głuptasie, ja cię kocham...- przytuliłam go
- Wera jak miło...musisz wiedzieć ,że ja ciebie też...kocham.- uśmiechnął się do mnie
i też przytulił
- Tęskniłeś za mną co...- zapytałam
- Westa już nie kochasz...?- zmartwił się
- To już przeszłość on jest z Bellą , ty jesteś mą miłością.- pocałowałam go pewnie
Smutek znikł mu z twarzy...w jego oczach było pełne szczęście...jak u małego chłopca.
Położyliśmy się obok siebie...objęłam go, on mnie.
Już wiedziałam ,że Kondrakar od zawsze był moim ukochanym...i nim pozostanie.
- Jeśli mnie tak naprawdę kochasz zechcesz zostać moją partnerką?- zapytał Kondro
Popatrzyłam na niego szczęśliwa i odpowiedziałam
- Na zawsze będę z tobą...tak!- i znów go ucałowałam
Była tak rozmarzony i wyglądał jakby miał zaraz odlecieć
ze szczęścia...w sumie mu się nie dziwię, też tak się czułam.
Mam teraz partnera...i jestem zadowolona.
Tak to było ,a dziś musze pogadać z Westem...
Znalazłam go szybko, był na terenach watahy ziemi...u Belli
a raczej z nią w jaskini.
- West musimy pogadać...- zbudziłam go cicho
- Wera co ty tu... wiesz już prawde...- zasmucił się West
- Wstawaj szybko...- nalegałam
Sytuacja się zmieniła teraz ja go przyłapuję z nią w jaskini...nie on mnie z Kondrem na drzewie...
Poszliśmy do lasu gdy nie było już widać jaskini watahy ziemi
zaczęłam mówić:
- West już dłużej nie mogę...kochasz Bellę prawda?- zapytała
- Tak, a ty Kondrakara jak się domyślam...!- zirytował się
- Pozostaniemy przyjaciółmi?- zapytałam
i West się uspokoił
- Dobrze, tylko przyjaciele. Nie byłabyś ze mną szczęśliwa...- zaczął lecz przerwałam
- Tylko przyjaciele...- przeleciałam go wzrokiem
- Dobra już nic nie mówię na ten temat...wybacz przyjaciółko.-
przytulił mnie z uśmiechem ,a ja jego na tym się skończyły romanse...ja
jestem z Kondrem on z Bellą i niech tak pozostanie...mimo to dalej
jestem w nim zakochana...lecz nic lepiej nie powiem.
- To by było na tyle, życzę szczęścia z Bellą.- pożegnałam się ,bo Kondro już na mnie czekał
- Nawzajem szczęścia z Kondrakarem...- odpowiedział i pobiegł do
jaskini Belli
Ach...jakie to miłe ,że West jest szczęśliwy jak i ja...
biegnę do Kondra chcę się przytulić, bo naprawę dało mi to do myślenia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz