Świat zawalił mi się pod nogami. Mało tego , że straciłam kogoś na kim mi zależało to jeszcze dowiedziałam się ,że mnie zdradza i chce zrobić Harem !
Nie wiedziałam czy mam płakać czy wściekać się.
Spojrzałam na Atenę z pogardą i odleciałam daleko poza granice IV. Po Co ? Chciałam być sama.
Płonęła we mnie wściekłość wyjęłam mój miecz i szatkowałam w złości drzewa na plasterki.
Uroniłam łzę , ale tylko łzę szacunku. Nie zapomnę tego co mi zrobił.
Usiadłam na urwisku na , którym wcześniej przebiła sobie serce Nem.
Czemu się łudzę , nie mam nikogo. Nikomu na mnie nie zależy. Zawsze trafiam na nieodpowiednich typów.
Podbiegła do mnie Nemezis. I położyła mi rękę na ramieniu.
-Co się stało?- Zapytał -To przez Atenę? -dodała pytająco.
-Świetnie jest po prostu , najpierw dowiaduje się , że Dastan nie żyje i w tym samym momencie dociera do mnie informacja , że mnie zdradza. Nie może być lepiej ! -warknęłam.
-Rap , spokojnie przecież... - nie dokończyła , przerwałam jej.
-Nie Nem nie mogę być spokojna ! Myślałam , że między nami coś jest , a to tylko jego chora gra ! -krzyknęłam a nade mną pojawiła się burza , która zaczęła ciskać piorunami i dudnić od grzmotów.
-Proszę ... zostaw mnie samą. -odrzekłam
-Dobrze , tylko nie rób głupstw.-odparła troskliwie Nem po czym pobiegła gdzieś ze złością.
Posiedziałam jeszcze troszkę nad urwiskiem wpatrując się w otchłań pode mną. Po zmroku wróciłam do swojej watahy. Szłam wolnym i dumnym krokiem , moje oczy płonęły od gniewu , każdy kto wszedł mi dziś w drogę narażał się na niebezpieczeństwo. Usiadłam na brzegu jaskini kiedy podszedł do mnie Gregory.
-Rapix ? -zapytał.
-Czego ? -fuknęłam odwrócona plecami do basiora.
-Wiesz może gdzie jest Dastan ? Miał mi pomóc przy ... -przerwałam mu.
-Nie wiem i nie obchodzi mnie to ! -warknęłam a Gregory skulił ogon i odszedł.
Nie chciałam mówić watasze o tym co się stało. Jeszcze nie czas.
Zobaczyłam przed jaskinią Lagunę , która rżała wesoło. Podeszłam do niej i pogłaskałam po pysku.
-Oj Laguno zobacz co się porobiło -westchnęłam głęboko.
~Nie martw się jakoś się ułoży~
~Yyyy , że What ? To Ty mówisz ? ~ zrobiłam dziwną minę i spojrzałam na pegaza.
~Taaa dziwne c'nie ? ~odpowiedziała.
~Czemu Ty wcześniej nie mówiłaś ? ~zapytałam.
~A co ja się będę , teraz to masz problem więc wypada się odezwać , pocieszyć. Rapix skumaj fakt , jako twój wierny pegaz muszę być przy tobie moja droga. Jesteś dla mnie przyjaciółką za , którą wskoczyłabym w ogień ~
Uśmiechnęłam się szeroko do Laguny.
~Dziękuję , że jesteś. Nie sądziłam , że gadasz tak luzacko ~zaśmiałam się.
~Rap bo ja jestem inna niż tamte siano jady. Oni to jedna wielka monotonia , sztywniactwo i popisówa.
Ja żyje chwilą , nie marnuje swojego czasu na sztywne pogawędki ~
Uśmiechnęłam się , Laguna to wyluzowana klacz co mi bardzo odpowiadało , faktycznie była inna. Ona jest zupełnie jak ja , dopełniamy się wzajemnie.
Gawędząc sobie z pegazem poczułam zimny dreszcz , który mnie przeniknął. Poczułam jak by ktoś dotknął mojego policzka i złożył na nim chłodny pocałunek. Czy to ... ? Niee to nie możliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz