Gdy Nemezis czekała na to co mam do powiedzenia myślałam
tylko o tym by się na mnie nie złościła.
- Nie mogłam pozwolić byście się bili, bo wiedziałam, że
zginiecie wszyscy, a ja nie umiała bym wytrwać psychicznie, Rapix mnie tam
zabrała bo ją prosiłam. Musze jednak Ci powiedzieć, że Rapix chyba ma jakieś
dziwne podejrzenia i nie wiem czy ty nie masz podobnych, a mianowicie zadała mi
pytanie czy łączy mnie coś z Kaito i … - Zawahałam się.- Co ty o tym myślisz?
- Szczerze nie zastanawiałam się nad tym, ale wydaje mi się,
że nikt nie powinien mieszać się do twoich myśli czy uczuć. - Powiedziała.
-To dobrze, bo już
się bałam, że możecie uznać mnie za
zagrożenie. – Uśmiechnęłam się uroczo.
- Czemu? – Wadera zmarszczyła brwi.
- Bo jeśli byście mnie podejrzewali o miłość do niego, to mogli
byście mi nie ufać, a gdyby doszło do walki to mógł by być kłopot.- Powiedziałam,
a Nemezis chyba ulżyło. – Mam prośbę, idź odpocząć, a potem przejdź się gdzieś
z moim bratem, chcę wreszcie byście mogli być trochę sam na sam po tym wszystkim.
– Powiedziałam z uśmiechem.
- Dobrze. – Powiedziała.
Nemezis wyszła i chyba rozmawiała z resztą, że idzie
odpocząć, a do jaskini wszedł Illuminated.
- Trochę lepiej? – Zapytał nieco spokojniejszy niż przedtem
brat.
- Tak, przepraszam za kłopot. – Powiedziałam z uśmiechem.
- Nie wkurzaj mnie. Powiedz mi o co chodzi z tym całym
Kaitem.
- Chodzi o to, że jest kimś w rodzaju mojego opiekuna, przez
co może mnie karcić i pilnuje mnie nawet tutaj, choć nie wiem w jaki sposób. –
Odparłam.
- A ten pocałunek, o co chodziło w tym wpadnięciu mu w
ramiona? – Pytał, a w jego oczach narastała złość.
- Zawsze tak było, to coś ala poddanie się mu. Pocałunek to
wielka kara od niego, jeśli chodzi o pocałunek jako karę. Uszkadza jamę ustną i
dochodzi tak do jelita. Może w ten sposób zabić. – Powiedziałam.
- On już to kiedyś robił prawda? – Zapytał podejrzliwie.
- Tak, w sumie mój pierwszy pocałunek był karą. – Wyszeptałam.
-On jest jakiś niewyżyty czy co? – Zapytał z wrednym
uśmieszkiem.
- Nie, on każdą kobietę traktuje jak własność, bo wiesz, on
ma syna i żonę. – Powiedziałam.
-To co on tu robi,
niech grzeje miejsce na swoim miejscu przy rodzinie. – Wysyczał.
W tym samym Momocie włamałam się do jego głowy i pokazałam
mu część naszej rozmowy jak mówił mi co się dzieje z jego rodziną.
- Co za ! – Krzyknął nagle.
- On jej nigdy nie kochał… - Wyszeptałam.
- Jak tak można, przecież to jego żona i syn, a on robi coś
takiego. – Mówił nie słysząc moich słów.
- Wiesz to nie tak, ona go zdradzała i nie ma pewności, że
to jego syn. Chciał ją zabić, ale ja weszłam mu w drogę, a przedtem nabroiłam,
więc wyżył się na mnie. Wtedy pierwszy raz poczułam taki ostry ból. - Mówiłam ze wzrokiem skierowanym w ziemię.
- Co on sobie wyobraża, krzywdzić ciebie za nią! - Warknął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz