Okazało się, że nikogo nie
było w pobliżu mojej jaskini. Odetchnęłam z ulgą. Nie znoszę wilków
wścibskich i takich które mi przeszkadzają. Czułam się dość dziwnie.
Mnóstwo wilków. Chciałam znaleźć sobie małą watahę, a tu proszę...
ogromna wataha! Wyszłam powolnie z jaskini. Nie czułam się najlepiej.
Myślałam, że ktoś mnie obserwuje.
- To tylko moje zwidy- mówiłam w myślach
Od kiedy
dołączyłam czułam się zagubiona. Na szczęście Nemezis mnie przyjęła do
swojej watahy. Jeśli nie przyjęłaby mnie, wciąż błąkałabym się po
różnych terenach. Postanowiłam iść w kierunku Wyspy Mroku. Ruszyłam
niepewnie. Nie byłam w tym miejscu więc nie wiedziłam co mnie tam może
spotkać. Szybko się rozejrzałam we wszystkich kierunkach. Myślałam, że
ktoś mnie śledzi. Powróciłam do marszu. Przemierzałam las. Nie było tu
ptaków, jeleni ani innych zwierząt. Czułam w tym lesie grozę, zło i
strach. Kiedy już wysząłam z tego lasu poczułam ulgę, że już w nim nie
jestem. Spuściłam łeb. Choć byłam wilkiem mroku to miałam coś w sobie z
natury, więc większość wilków uważa mnie za dziwaka itp. Podniosłam się,
i moim wilczym oczom ukazała się wysepka otoczona ze wszystkich stron
wodą. Ruszyłam pewna siebie w kierunku wyspy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz