Szedłem przez tereny watahy Światła. Pomyślałem sobie, że może czas trochę lepiej zapoznać się z alfą watahy - Ateną. Prawie w w ogóle jej nie
znam, więc pasowało by się z nią zaznajomić. Trudno ją znaleźć. Ciągle gdzieś chodzi i za długo w jednym miejscu raczej nie usiedzi (to tak z
obserwacji). Spotkałem ją nad Jeziorem Marzeń. Siedziała tam sama. Rzadko
się to zdarza, zazwyczaj z kimś jest. Podszedłem do niej i powiedziałem krótko, na przywitanie:
- Cześć.
Ona odwróciła głowę w moją stronę i powiedziała:
- Wyglądasz jakbyś chciał porozmawiać, chcesz się przejść? Mam teraz dosyć dużo wolnego czasu.
- Ok. Chętnie. Może do nowego terenu watahy, Lasu Elfów? Jeszcze tam nie byłem.
- Dobra. - odpowiedziała, po czym wstała.
Szliśmy przez las Elfów w milczeniu. Chciałem tą ciszę przerwać, ale nie wiedziałem co powiedzieć.
- Popatrz tam. - powiedziała i wskazała piękne, rozłożyste, potężne
drzewo. - To chyba jedno z najstarszych drzew w tym lesie. - mówiła
przyglądając się mu.
- No, robi wrażenie.
Szliśmy dalej. Chodziło mi po głowie jedno pytanie.
- Dlaczego nienawidzisz swojej siostry? - spytałem.
- To nie to, że ja jej nienawidzę, nieraz naprawdę dobrze nam się
współpracuje, ale po prostu nie nadajemy na tych samych falach. Nawet ją
lubię, chociaż tego nigdy nie przyznam przed nią. Tak samo ona by też
mi nie powiedziała, że mnie lubi.
- Dlaczego nigdy jej tego nie powiesz? Przecież to twoja siostra.
- Bo się wstydzę - zarumieniła się lekko. - No i nie wiem, jak by ona na to zareagowała.
- Nie ma czego się wstydzić. To twoja siostra, powinna zrozumieć.
- Niby czysto teoretycznie tak. - westchnęła. - Ale relacje między nami
zawsze były napięte, chociaż w sumie zdarzały nam się momenty w których
byłyśmy ze sobą szczere, ale w całym do tej pory życiu takich momentów
było może z pięć.
- Acha. - zastanowiłem się chwilę - Może powinnaś się częściej widywać z
siostrą, rozmawiać z nią. Może w tedy byście sobie bardziej ufały.
- Pewnie tak, problem w tym, że nie mamy zbyt wiele kontaktu ze sobą,
poza kłóceniem się, planowaniem lub walką, od czasu przybycia do
Immortal Volves nie odbyłyśmy nawet jednej normalnej rozmowy.
- Więc powinnaś znaleźć na taką rozmowę czas i na spokojnie z nią pogadać.
- Tak naprawdę jestem nieco tchórzliwa, aż się dziwię, że dokonałam w
życiu tyle rzeczy, a nawet z siostrą nie potrafię normalnie porozmawiać.
- Powinnaś przełamać strach i normalnie jak na siostry przystało
porozmawiać. W końcu nic ci raczej siostra nie zrobi. Po za tym nie
wydaje mi się że jesteś tchórzliwa. Gdybyś była tchórzliwa nie
zrobiłabyś tych rzeczy których zdołałaś dokonać.
- Może i powinnam, ale nie sądzę, że to prędko nastąpi. Nikt nie jest
tak naprawdę odważny, ,,Nie sztuką jest zdobyć się na odwagę, kiedy się
niczego nie boi, sztuką jest się zdobyć na odwagę, kiedy się tego
boisz." Tak mi powiedziała moja bogini. Może i ma trochę w tym racji,
ale ja wciąż się nie przełamałam.
- No jest w tym trochę prawdy. Nie śpiesz się. Na pewno przyjdzie taki dzień w którym zdołasz się przełamać.
-To może ty byś mi teraz opowiedział coś o sobie. Na przykład twoją historię zanim tutaj przybyłeś.
- Na pewno? - spytałem
- Na pewno.
- Ok. To więc tak. - westchnąłem - Na początku byłem zwykłym, czarnym
wilkiem. Należałem do zwykłej watahy. Pamiętam to jakby to było wczoraj.
Jak miałem 3 urodziny i się obudziłem byłem jakiś inny. Nie byłem taki
jak przedtem czyli cały czarny, tylko miałem niebieski koniec ogona.
Wyglądałem mniej więcej tak jak teraz. Wiedziałem, że coś było nie tak.
Wyszedłem z jaskini. Wilki się mnie bały, także rodzice. Nie wiedziałem
o co chodzi. Potem wilki z watahy zaczęły mnie gonić. Potem były różne
zwroty akcji. Zabili mnie. - w tej chwili Atena popatrzała na mnie z niedowierzaniem. - Wiem, że to głupio brzmi, ale to prawda. To było tak,
że mnie w końcu dopadli. Byłem w dziwnie jasnym miejscu, na polanie.
Stał tam biały wilk. To od niego dowiedziałem się, że nie żyję. On też
powiedział mi dlaczego mnie gonili. Nauczył mnie panować nad swoim
żywiołem. Pomógł mi dostać się z powrotem do świata żywych. Wiele mu
zawdzięczam, tylko w tym problem, że już go nie spotkam. W ciągu
kolejnych lat odkrywałem nowe moce. Przewinąłem się przez wiele watah,
ale nigdzie nie mogłem zostać dłużej niż kilka miesięcy. Coś mnie ciągnęło dalej. Aż pewnego razu trafiłem tutaj.
- No i mam nadzieję, że tutaj zostaniesz. Słuchaj, chciałbyś może pójść
na mini- wyprawę, aby pomóc Dastanowi z watahy Wody, aby odbił jego
rodzinną watahę z rąk wroga.
- Ok. Z chęcią pomogę.
Potem w drodze powrotnej porozmawialiśmy o różnych rzeczach.
- No to cześć. - żegnałem się z Ateną.
- Cześć. - powiedziała poszła do jaskini.
Ja jeszcze poszedłem nad Wodospad Osobowości. Siedziałem tam i
rozmyślałem o swojej przeszłości i nie tylko. Dopiero potem poszedłem do
jaskini i zasnąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz