Poszłam trochę dalej porozmawiać z Mistery, a Nemezis, Illuminated i Dark Angel zostali nad jeziorem.
- Słuchaj Mistery mam przeczucie, że to będzie albo mnich albo Wanyuudou. Twoi podwładni nie zmieniali by się przecież w Illumineted’a, a tym bardziej nie zostali by tutaj i nie krążyli tam i z powrotem. – Powiedziałam stanowczo.
- Racja, ale co by tu robił Wanyuudou, albo mnich? – Zapytała zdziwiona.
- Teraz przybywa do nas dużo magicznych stworzeń, więc to by było normalne. Jest jednak mały kłopot, ponieważ jeśli jedna nowa istota przybywa, to pojawia się cała gromada. – Mówiłam zaniepokojona.
- Cóż tak czy owak trzeba to zbadać. – Powiedziała po chwili namysłu.
- Dobrze chodźmy po resztę i poszukajmy naszego gościa. – Powiedziałam.
Ruszyłyśmy do reszty.
- Nie można ustalić kto lub co ukradł moje zwierzęta, a więc chodźmy ich poszukać. – Powiedziałam gdy doszłyśmy.
Wszyscy kiwnęli twierdząco głowami. Ruszyliśmy za Dark, po jakimś czasie przyuważyłam mnicha.
- Stójcie, to mnich. – Wyszeptałam, a wszyscy stanęli.
- Co zrobimy, mnisi są przecież niebezpieczni dla osób, których nie znają. – Powiedziała również szeptem Nemezis.
- Zostańcie tutaj i choćby nie wiem co nie ruszajcie się stąd. – Powiedziałam i zmieniając się w człowieka ruszyłam do mnicha.
Nemezis w tym samym czasie zaczęła tłumaczyć innym czemu mnisi są niebezpieczni dla obcych.
Mnich gdy tylko wyszłam zza krzaków obrócił się w moją stronę. Moje zwierzęta miały fioletowe oczy, więc były pod jego mocą. Zrobiłam jeden niepełny krok, a Mayu rzuciła się na mnie, jednak dosłownie przed moją szyją schowała pazury i zmieniła tor skoku stając z gracją na moich barkach.
- Dobrze, że Neko nigdy nie umiał by skrzywdzić właściciela. – Wyszeptałam.
Byłam pewna, że kot nie zaatakuje, ale co do Pegaza nie byłam pewna, jednak to Fujumi, więc nie powinna mnie zaatakować, nawet jeśli jest zaklęta. Zrobiłam kolejny krok, a mój pegaz ruszył gwałtownie. W ołowie drogi do mnie zaczął zwalniać, a gdy był przy mnie stanął obok. Mnich nawet się nie poruszył. Znając ich zwyczaje z ksiąg odłożyłam Neko i podeszłam powoli kilka kroków po czym lekko się ukłoniłam, on się odkłonił, więc mnie zaakceptował. Podszedł do mnie i usiadł na kolanach, zrobiłam to samo. Przed nami pojawił się niski drewniany stoliczek, a na nim dwie zielone, tradycyjne herbaty. Podniosłam swoją, a mnich swoja, napiliśmy się, a gdy odłożyłam kubek postanowiłam zacząć rozmowę.
- Kim jesteś? – Zapytałam z epickim spokojem.
- Mnichem z Kongi. – Odpowiedział równie spokojnie.
- Czemu odebrałeś mi zwierzęta? – Zapytałam próbując przyjąć jak najłagodniejszy ton.
- Gdyż czyjeś serce prosiło o twą zgubę. – Powiedział patrząc mi w oczy.
- Czemu tu przybyłeś? – Kontynuowałam bez zbędnych komentarzy.
- Gdyż teraz jest czas na wędrówki mnichów, prawdopodobnie pojawiają się już na innych terenach tej krainy. – Powiedział łykając herbatę.
- Czego szukacie? – Zapytałam biorąc herbatę.
- Panów i Pań. – Odrzekł odkładając herbatę.
Napiłam się.
- Czy chcesz znaleźć swoich nadrzędnych tutaj? – Zapytałam odkładając pusty kubek.
- Tak, jestem mnichem czterech wiatrów i miałem nadzieję, że spotkam Alfę Powietrza. – Powiedział nie zmieniając wyrazu twarzy.
- Rozumiem, zaraz go zawołam. – Powiedziałam, a stolik zniknął.
Wstałam równo z mnichem, dygnęłam lekko i pobiegłam po brata.
- Illuminated, on przychodzi do ciebie, zrób to co ja i możesz z nim rozmawiać. – Powiedziałam szybko.
- To idę. – Powiedział i zniknął w zaroślach.
- Nemezis u was też musi być jakiś mnich, bo on mówił, że to czas ich wędrówki. – Powiedziałam zerkając na Nemezis.
- Pójdę później. – Powiedziała.
Po chwili basior nas zawołał i oświadczył, że mnich będzie moim opiekunem i nauczycielem wszystkich z naszej watahy. Mnich przybrał inną postać.
Po chwili uświadomiłam sobie, że będę miała teraz niańkę, co będzie okropne.
- Czy to znaczy, że on będzie chodzić ze mną wszędzie ? – Zapytałam po chwili.
- Nie. To by była przesada, ale będzie miał z tobą kontakt choćby nie wiem co. Jasne? – Powiedział patrząc mi głęboko w oczy mój brat.
- Dobrze. – Powiedziałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz