wtorek, 2 kwietnia 2013

(Wataha Powietrza.) Od Miko.

Po rozstaniu się z Nemezis poczułam senność, jednak było to  dziwne uczucie. Ledwo wdrapałam się na drzewo i zasnęłam. Znalazłam się sama nie wiem gdzie, był czerwony zachód słońca, było też ogromne drzewo, no i jakaś rzeka. Byłam w ludzkiej postaci, moje włosy powiewały lekko. Nagle przede mną stanęła jakaś dziewczyna.
- Hej! – Krzyknęła gdy mnie ujrzała. Jej uśmiech był przepiękny. Podbiegł do mnie.
- H… Hej…- Powiedziałam zdziwiona.
- Przykro mi, że po takim czasie się widzimy i to w dodatku w twoim śnie.- Mówiła radośnie.
- Eto. – Powiedziałam patrząc na nią jak na nienormalną.
- Co, coś nie tak? – Zapytała z zaciekawioną miną.
- Kim… Kim ty jesteś? – Zapytałam.
- Jak to? Zapomniałaś mnie? – Powiedziała ze szklistymi oczami.
- Wybacz. – Powiedziałam wbijając wzrok w ziemię.
Nagle dziewczyna złapała mnie za ręce.
- Nic nie szkodzi, przecież zawsze mówiłaś: „ Jak my umieramy i nic nie zrobimy to pamięć o nas umiera, tylko parę osób o nas pamięta, a z czasem wszyscy zapominają.”- Powiedziała uśmiechając się.
- Kim jesteś i czemu nie widzimy się normalnie? – Powiedziałam nagle.
- No tak, jestem Luna, „choć to imię do mnie nie pasuje”, tak zawsze mi mówiłaś. Nie możemy się spotkać w inny sposób bo ja nie żyję. – Pomarkotniała.
- Skąd się znamy? – Pytałam dalej.
- Z naszej krainy, która dawno zginęła. – Powiedziała, patrząc na to jak zareaguję.
- Naprawdę? – W moich oczach pojawiły się łzy.
- Tak. – Powiedziała czekając na dalszy rozwój mojej reakcji.
- Moi rodzice, znasz ich? Mój brat, go tez znasz? – Zapytałam z uśmiechem i spływającymi łzami szczęścia.
- Twoi rodzice… Zginęli, ale tak znałam ich dobrze. Twoi bracia to urwisy, jednak ich znała cała nasz osada na wylot, przez ich zachowanie. – Powiedziała.
- Zginęli… - Powtórzyłam.
- Tak.- odparła.
- A co z moim bratem? – Zapytałam nagle.
- Illuminated, czy ten drugi urwis? – Zapytała zdziwiona.
- Drugi, wiesz gdzie jest, jak się nazywa? – Pytałam jak opętana.
- Uspokój się, dopiero nawiązałam kontakt z tobą, następnie z twoimi braćmi postaram się porozmawiać. – Powiedziała kładąc mi ręce na ramionach.
- Dobrze. – Powiedziałam uspakajając się.
- Powiedz mi co się działo u ciebie, bo ja dopiero się zmaterializowałam. – Powiedziała siadając.
- Ehh, długo by opowiadać, lepiej jak przekaże Ci wszystko umysłem. –Natychmiast w pięć sekund pokazałam jej moje całe życie, oczywiście tylko to co pamiętałam.
- Co zaaaa!  - Rozzłościła się nagle.
- Spokojnie. – Powiedziałam.
- Jak mogę być spokojna gdy ktoś krzywdził moją najlepszą przyjaciółkę, bo chciał wymusić od ciebie szybkie wybrudzenie mocy, która mogła Cię zabić?! – Krzyknęła.
- Właśnie, o co chodzi z tą mocą? – Zapytałam.
- Niestety nie wiem zbyt wiele, ale twoi bracia posiadają podobne moce do twojej, tylko, że jak je połączycie to możecie nawet zginąć, wystarczy, że jedno z was będzie na to za słabe. – Powiedziała śmiesznie wydymając policzki.
- Heheee, rozumiem, ale proszę Cię nie rób takich min bo nie mogę się powstrzymać od śmiechu.  – Powiedziałam chichocząc.
- Spadaj, zawsze będę Cię rozśmieszać przy naszych spotkaniach. – Wytknęła mi język.
- Luna ty wrednioku! – Powiedziałam również wytykając język.
- Jak mi tego brakowała. – Powiedziała nagle uśmiechając się promiennie.
- Yhmm, szkoda, że nic nie pamiętam. – Powiedziałam przewracając oczami.
- Ale ja pamiętam i to jest najważniejsze. – Powiedziała udając, że się obraża.
- Niech Ci będzie. – Uśmiechnęłam się szeroko.
- Dobra spotkamy się kiedy indziej, bo t jesteś potrzebna w twoim świecie, a ja w moim. Paa. – Powiedziała wstając i znikając jakby coś ją rozwiało.
Obudziłam się nie żegnając się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz