Zauważyłam że moja siostra jest strasznie naiwna, myślała że nic się nie stanie, jeśli walnie mnie śnieżką w twarz.
Z Rapix podzieliłyśmy się na dwie grupy, jedna wejdzie do labiryntu i ich dogoni a droga będzie ku wylocie.
Tak zrobiłyśmy, nazbierałyśmy bardzo dużo śnieżek, bo w labiryncie śniegu nie było.
A ja akurat weszłam do środka.
Po pewnym czasie kiedy okrążaliśmy drużynę Belli i Ateny, nie spodziewali się tego. No cóż, jak się wypowiada także zaklęcie chodzenie bezszelestne, i takie tam bajery.
Atena ze swoją grupą sobie szła jakby nigdy nic, a ja ze swoją połówką także za nimi.
Zauważyłam, że grupa Rapix jest na swoich miejscach, a Atena była na tyle zaślepiona swą boskością, że ich nie zauważyła. Oh jaka szkoda...
Kiedy byłam pewna że wszyscy są gotowi, staliśmy i gwizdnęłam.
Atena odwróciła się zaskoczona. Oh jej mądrość się wypaliła? No cóż związek z Seneko jej nie służy... Oh jak mi przykro.
Kiedy siostra się odwracała dostała ode mnie i od całej mojej podzielonej grupy w twarz, druga grupa, Rapix wycelowały w Bellę.
Kiedy Atena rozwścieczona zdejmowała śnieżki z twarzy, zaczęliśmy rzucać w inne wilki. One nie miały jak się bronic, chyba że z resztek naszych śnieżek. Ale byli tak zaślepieni, że o tym nie pomyśleli.
Po naszym ataku, kiedy się skończyła nasza amunicja miałam jeszcze dwie śnieżki. Rzuciłam.
Przed Ateną pojawiło się drzewo utworzone przez Bellę, ale ja w nią nie rzucałam tylko w Seneko. Basior dostał w twarz. Siostra podbiegła do mnie i spojrzała na mnie ze złością, a ja wykorzystując drugą i ostatnio zarazem kulkę śniegu trafiłam Atenę w twarz.
Wyszeptałam zaklęcie aby wszystkich przeniosło, w jakieś miejsce na moim terytorium.
-Jesteś nędzniarą Ateno. Nie wygrasz bitwy. -Powiedziałam złowieszczym tonem i klasnęłam.
Zaczęliśmy się przenosić z labiryntu na powierzchnię. Usłyszałam tylko jak Atena wrzeszczy aby została, a ja tylko zaczęłam z niej śmiać.
-Nemezis, dobre to było. -Powiedziała Rapix.
A Diana i Margo naśladowały to co zrobiła. Margo była Ateną, a Diana mną.
Margo skulała ogon kiedy Diana(ja) stałam przed nią dumnym krokiem.
Spodobał mi się 'występ'.
-Dobra chodźmy już. -Powiedziałam ze śmiechem. Tym razem skierowaliśmy się do naszej pobocznej fortecy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz