Znowu poczułam się senna. Przysiadłam gdzieś przy drzewie i zasnęłam. Znalazłam się chyba w jakimś magazynie, na kartonach siedziała dziewczyna ze słuchawkami i papierosem. Nagle zdjęła słuchawki, zaciągnęła się i wypuściła dym.
- Co młoda, naśladujesz już mnie? – Zapytała z uśmiechem.
- Ja ciebie? – Zdziwiłam się.
- Ahh, no tak Luna mi mówiła, że nie pamiętasz, jestem Mino. Zawsze byłam skłonna do walki i nie raz Cię pokonałam. – Powiedziała znowu się zaciągając.
- Rozumiem, więc Ciebie też znam tak jak Lunę, od małego? – Powiedziałam nieco zamyślona.
- Dokładnie. – Powiedziała dziewczyna wstając.
- Uhmm.
- No to, może się zmierzymy? – Zapytała z uśmiechem.
- Pewnie, ale w jakiej postaci?
- To chyba oczywiste, że w ludzkiej. Tutaj nie można się zmieniać w wilki. – Wytłumaczyła mi, wywaliła papierosa i podała mi jakiś dziwny mieczyk.
- Aha, a to co? – Spojrzałam na miecz.
- Twoja broń. Zawsze mierzyłyśmy się bez mocy. – Powiedziała.
- Miałam coś takiego w rękach? – Zdziwiłam się.
- Tak, a teraz łap i walcz.- Powiedziała nieco zniecierpliwiona.
Podniosłam broń i złapałam, czułam się nieziemsko, znałam tę broń. Mino nawet nie poczekała, aż się przygotuję, rzuciła się na mnie gdy tylko złapałam miecz. Szybko ją zablokowałam, ku mojemu zdziwieniu oczywiście. Zaczęłyśmy walkę.
- Niezła jesteś. – Powiedziała z uśmiechem.
- Dziękuję, ale nie wiem jak ja to robię.
- Od małego Cię tego uczyłam.
- Aha, ale jakim cudem w ludzkiej postaci skoro ja to odkryłam jak przybyłam do Immortal?
- Nie wiem, czemu, widocznie to zablokowałaś. – powiedziała zamachując się.
- Dziwne. – Postanowiłam udać zamyślenie, a gdy Mino tylko się zamachnęła kucnęłam i wbiłam jej miecz w brzuch.
- Osz ty, niezła jesteś. – Powiedziała podnosząc się z ziemi.
Nie udało jej się wstać bo kiedy podniosła głowie przed jej oczyma pojawił się mój miecz.
- I’m win! – Krzyknęłam.
- Oh, very good. – Powiedziała z uśmiechem.
- Umiesz ten język? – Zdziwiłam się.
- No pewnie! – Krzyknęła wstając i wyjmując jakąś paczkę.
- Jesteś… - Zatkało mnie, nigdy nikomu nie mówiłam, że jest wspaniały.
- Wiem, nie musisz tego mówić. – Wyciągnęła papierosa i go odpaliła.
- Czemu palisz? – wycedziłam nagle.
- Znowu mnie o to pytasz? Szczerze, nie wiem. – Uśmiechnęła się.
- Uhmm. – Uśmiechnęłam się.
- Jak tam domina tor? - Zapytała Mino.
- Kto? – Otworzyłam szeroko oczy.
- Illuminated. – Zachichotała.
- Zdobywa swą miłość. – Powiedziałam dumnie.
- Cóż zawsze ciągnęło do niego wiele wilczyc, ale on nie chciał żadnej. Cieszę się, że się zakochał.
- Ja też się cieszę, jednak będzie miał mały problem.
- Chodzi o tą szarpaninę.
- Tak….- Zwiesiłam głowę.
- Nie martw się, wybaczy. Oh, ja już idę. – Powiedziała i została rozwiana jak pyłek.
Ja wybudziłam się pod drzewem, a nade mną stał Wanney. Przyglądał mi się.
- Coś się stało? – Zapytałam lekko zaspana.
- Nie nic, ale dziwnie wyglądałaś, więc byłem ciekaw czy nic Ci nie jest.
- Dzięki za troskę.- Wstałam lekko się chwiejąc.
- Krwawisz. – Powiedział patrząc na moją szyję.
- Oh, no tak zapomniałam, pójdę do jaskini i poproszę o pomoc.
Chwiejnym krokiem poszłam w stronę jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz