Szedłem z Di do jaskini i nagle przed nas wyskoczył Wanney.
-Szybko pomóżcie mi! Margo coś zraniło!- panikując mówił
- Spokojnie! Gdzie ona jest?- zapytałem
- Chodźcie za mną musimy zanieść ją do medyka i to szybko!- krzyknął
i pobiegliśmy razem za nim.
Ja i Wanney wzięliśmy ją na grzbiet i zanieśliśmy do jaskini.
Di przyprowadziła za ten czas pobiegła po medyka...
Medyk uleczył rany i kazał żeby odpoczywała.
- Co się jej stało?- spytała ciekawa Di
-W oddali zauważyłem Margo z potworem ,gdy nagle on zamachnął się łapą
i powalił ją na ziemie. Przez mgłę widać było panikującego nad nią
konia. Wtedy wybiegłem zza drzewa ledwo hamując przed potworem.
Wyglądała strasznie... Rozharatany brzuch, krwawiące rany... futro zalśniło mi
w blasku księżyca. Zamknęła oczy i straciła przytomność. Próbowałem ją
obudzić ,ale nic nie dawało dalej spała! Potwór znikł, zabrałem z trudem
Margo pod drzewo. To usłyszałem was i przybiegłem po pomoc.- tłumaczył
szybko Wanney.
Nagle Margo się zbudziła...stanęliśmy nad nią zaciekawieni co powie
-C...co się stało? –Wykrztusiła ledwo Margo.
- Uratowaliśmy cię z ciężkich ran , a tak propo co to był za potwór?- powiedziałem
-Skąd ty...Wanney śledziłeś mnie...i uratowałeś.- wyjąkała najpierw wkurzona potem wzruszona Margo.
- Odpowiesz mi na pytanie czy nie?- spytałem Margo ciekawy
- Sama nie wiem co to było za stworzenie, zaatakował w odruchu ,a ja zemdlałam.- tłumaczyła się
- Aha...- po tym zamilkłem.
Wyszedłem z jaskini tylko Di i Wanney zostali przy Margo...
Przed jaskinią spotkałem tłum...wszyscy patrzyli na Nemezis wracającą z lasu.
Nemezis przyprowadziła jednorożca i pegaza.
Wilki otworzyli pyski z wrażenia i pozmieniały się w ludzi tylko nie ja,
chciały podejść do koni ale Nemezis wyszła na przód i powiedziała:
-Nie.
Wilki stanęły gwałtownie.
-No więc to jest Destiny -Wskazała na jednorożca - A to Hypnos.
-Wskazała teraz na pegaza. -Są to wrażliwe istoty, więc niech najpierw
do Was podejdą nie odwrotnie. -Członkowie watahy wraz ze mną pokiwali
głowami
na znak że rozumieją.
Hypnos pegaz Nemezis prychnął i podszedł do najbliższych wilków. Ci
zaczęli go głaskać. Nemezis spojrzałam pytająco na Destiny, ta zarzuciła
łbem.
Hypnos, odwrócił się do Nemezis z jednorożcem i spojrzał na niego zimno.
Destiny tylko ze wściekłością prychnęła i zniknęła.
Pegaz położył łeb na ramieniu Nemezis a ona pogłaskała jego szyję.
-Kochani, będzie trzeba zrobić mini zagrodę na naszych towarzyszy. -Uśmiechnęła się do wszystkich.
*Fajnie, też bym chciał mieć wiernego mi konia...*- pomyślałem i odszedłem
w stronę lasu. Wtedy podszedł do mnie Hypnos i powiedział w myśli.
~Wiem kto mógłby sprawić ci wiernego wierzchowca, idź do Ateny ona ma pegazową hodowlę.- powiedział i odszedł do właścicielki.
Poszedłem więc na teren watahy światła szukać Ateny...
Szukałem bardzo długo ,ale jej nigdzie nie było...
Znalazłem ją w końcu przy koniach, jak słońce już zachodziło, zmieniłem się w człowieka i zagadałem:
- Hej Atena, chciałbym zobaczyć hodowlę twoich pegazów.- zacząłem
- Spoko, chodź przedstawię cię...- powiedziała i zabrała mnie do zagrody
Było tam mnóstwo pegazów i każdy robił coś innego.
- Ta z tyłu co tak podskakuje to Chmurka, ten obok siana taki
ciemniejszy to Nero, tam stoi Aramis jedna z moich ulubionych klaczy, a
tam...- mówiła z podnieceniem lecz jej przestałem słuchać, bo mój wzrok
zainteresowała jedna klacz...
Była o złocistej sierści, z nie długą grzywą i czterema
zacieniowanymi lekko na czarno nogami.
To był zachwycający koń...wzleciała w powietrze na tle zachodzącego słońca
i wylądowała przy mnie...
- Ateno...Ta śliczna klacz jak ma na imię?- zapytałem przerywając jej przedstawianie innych koni.
-To jest Kana, urocza klacz...szuka nowego właściciela.- mówiła Atena
głaszcząc Kanę z uśmiechem
- Chcę ją zaadoptować!- odezwałem się od razu bez zastanowienia.
~Witaj jak już pewnie słyszałeś na imię mi Kana, a tobie jak na imię?- zapytała
w myśli ciekawa Kana
~Kondrakar- odpowiedziałem jej w myśli
~Chcesz mnie przygarnąć? Hm... wybieram cię.- powiedziała klacz i mnie lekko szturchnęła głową
-Z tego co słyszę już się poznaliście. – przerwała nam Atena
~Kana znalazłam ci nowego właściciela Kondrakara.- powiedziała wesoło
- Dzięki Atena, nawet nie wiesz jak się cieszę.- powiedziałem głaskając Kanę
~Gotowy na pierwszy lot?- zapytała Kana
~Tak na oklep...? Zawsze!- odpowiedziałem i na nią wsiadłem
Kana rozpostarła swoje ogromne skrzydła i poleciała ze mną z niezwykłą szybkością w chmury.
Wysoko wiał lekki wiatr ,który rozwiał moje włosy, podniosłem ręce do góry i wykrzyczałem szczęśliwie
- Łuuuuchuuuuuuuu!!! Super Kana!
Pegaz odwrócił się do mnie z zadowoloną miną, po kilku minutach wylądowaliśmy z powrotem na ziemi ,i Atena mi powiedziała:
- Wiem ,że fajnie się jeździ na oklep, ale zasady wymagają mieć siodło i
ogłowię, oto rzeczy Kany...- powiedziała stanowczo i podała mi ogłowię,
jak je założyłem
Atena dała mi jeszcze siodło, były nawet ładne ,pasowały Mojej Kanie.
~Nie ma to jak moje siodło i ogłowię...- powiedziała Kana rżąc po końsku
- Dobra teraz Kana jest twoja, możesz ją zabrać do siebie i przedstawić innym.- powiedziała Atena
- Dziękuję ci , jest piękna...- powiedziałem głaszcząc Kanę po szyi
~Jakże by inaczej...- dodała Kana
Wsiadłem na mojego pięknego pegaza i pofrunęliśmy na teren naszej watahy.
Gdy dotarliśmy zawołałem:
- Zobacz Nemezis ja też mam swojego pegaza!- pochwaliłem się i wleciałem
z Kaną koło nowiutkiej zagrody dla Hypnosa i Destiny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz