Wyszłam sobie na spacerek z nudów, najpierw postanowiłam odwiedzić Watahę Powietrza w końcu nie znałam tam nikogo oprócz Alfy. Kiedy wreszcie doszłam spacerowym tempem przed jaskinię Powietrza z niesmakiem zauważyłam bójkę, szybko przybrałam niewidzialną formę i postanowiłam w razie czego zainterweniować.
Miko rzuciła się na drugą i wgryzła w jej łapę, zaś o ile się nie mylę Ako ugryzła ją w szyję i zaczęła nią szarpać. Nagle Ako ledwie wyrwała się z uścisku przeciwniczki. Byłam na 100% pewna, że Miko chciała zapowietrzyć jej żyły, jednak stężenie gazu było jeszcze do przeżycia. To mi się stanowczo nie spodobało. Była szansa nawet na zatrzymanie krwiobiegu, albo wyrwanie kończyny za jednym zamachem. Po prostu mogłoby jej to miejsce eksplodować pod napływem ciśnienia.
- Chcesz mnie zabić?! – Wrzasnęła Ako z przerażeniem.
- Gdybym chciała to byś już leżała tu martwa. – Uśmiechnęła się strasznie Miko.
Zauważyłam, że Ako postanowiła zmienić taktykę i stać się niewidzialną. Błąd. Zostawiała ślady krwi na każdym kroku.. Miko z łatwością ją pokonała.
- Jak? – Zapytałam zduszonym głosem.
- Gamoniu krwawisz z łapy, wyczuła bym Cię na kilometr, no i widać krew, bo kapie. – Powiedziała z ignorancją Miko.
Po tych słowach przypuściła kolejny atak, Tym razem Ako za cel obrała szyję wroga. Miko tymczasem szybko przebiła brzuch Ako uszkadzając niejeden ważny organ.
- Naprawdę myślałaś, że wygrasz z Jigoku Shujo? Głupia jesteś.- Powiedziała Miko. Zainteresował mnie ten termin, może Atena będzie coś wiedzieć, w końcu Elfijski wywodzi się z języka Japońskiego.
Postanowiłam udać, że nie widziałam walki:
- Co tu się stało? – Zapytałam zduszonym głosem.
- A ty kto? – Zapytała Miko.
- A ja jestem medykiem z watahy Światła Cassie. Odpowiesz na moje pytanie? – Powiedziałam szybko nie zważając na Miko, za to zabrałam się do zbierania wnętrzności przegranej Ako.
- Lekki spór, to nic takiego, ona już więcej do mnie nie podejdzie. – Powiedziała wadera.
Taaaa... Lekki... Patrząc na Ako, nie ma nawet sensu kłamać...
- Lekki? Ona ledwo jest przytomna! Jest tu jeszcze jakiś medyk? – Powiedziałam sfrustrowana.
- Właśnie pomagasz medykowi, a w watasze Ziemi jest medyk. – Powiedziała szybko biała wilczyca z lekkim błyskiem w oku.
- To sprowadź ją bo ja sobie sama nie poradzę. – Rozkazałam jej.
Miko skwasiła się trochę, ale pobiegła.
- Wytłumaczysz mi czemu z nią rywalizowałaś? – Zapytała nagle Ako, która była ledwie przytomna.
- Bo ona ma się za lepszą, a ja nie pozwolę jej myśleć w ten sposób. – Powiedziała szybko oddychając.
- To nie lepiej pogadać o tym z Alfą? – Zapytałam lecząc ranę. Atena od razu ustaliła jasne zasady, w razie sporów, możemy się bić, ale tylko pod kontrolą, można si nawet niemal pozabijać, pod warunkiem, że będzie w pobliżu medyk i Alfa.
- Sama wolę załatwiać swoje sprawy. – Powiedziała z głupim uporem. Właśnie przez to tak skończyła.
-To głupie. – Powiedziałam.
Zza krzaków pojawiła się Miko z jakąś waderą.
- Medyk? – Spytałam się, badając jednocześnie wzrokiem stan Ako, który się pogarszał z chwili na chwilę.
- Mei, a co tu się stało? – Patrzyła z przerażeniem.
- Nie ważne musisz mi pomóc, bo krwawi z szyi, a ja nie mam wystarczając czasu by ją całkowicie sama ratować- powiedziałam. I magią dotknięciem ręki sprawiłam, że świeżo powstały, lecz niebezpieczny skrzep zniknął.
Mei bez niczego zaczęła „łatać” jej brzuch, a ja zajęłam się szyją i niemal oderwaną łapą.
-Masz leżeć- rozkazałam Ako.- Nie po to się starałam, abyś sama po chwili się zabiła przez swoją głupotę- powiedziałam ostrym tonem. Miałam nadzieje, że chociaż to poskutkuje.- Zrozumiano?!
-Taa- bąknęła.
Pochyliłam się ze złośliwym uśmieszkiem i pokazałam na igłę lekarską, która pojawiła się w moich rękach znikąd.
-Jak chcesz to mogę to znowu rozpruć- powiedziałam, a Ako szybko potrząsnęła głową.
Miko w międzyczasie gdzieś się ulotniła... Och i tak nie ucieknie sprawiedliwości, jeśli postanowią ją ukarać... Jeśli nie to nie moja sprawa. Moja robota polega na leczeniu i tyle.
-To cześć- rzuciłam na odchodne. Miałam już dosyć grania i upominania.
Najlepiej będzie jeśli po prostu wrócę do jaskini...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz