czwartek, 11 kwietnia 2013

(Wataha Mroku) od Nemezis

Moja siostrunia została pokonana! Byłam prze szczęśliwa. Bella już prawie wykitowała.
szybko podbiegłam do Ateny która leżała cała oblepiona śniegiem i krzyknęłam do Margo i Diany aby wzięły ją do pokoju dla jeńców no i jeszcze Bellę.
Wilczyce nie stawiały oporu, były nieprzytomne.
Cóż... jak mi przykro... Teraz nie mogłam zwracać uwagi na jeńców została jeszcze pierwsza drużyna.
Drużyna Illumianted'a i Somf. Mogłam się na basiorze zemścić na śnieżkę w krocze.
kiedy podbiegłam do Rapix, ta nawet nie zauważyła mego zniknięcia.
,,Proszę, nie denerwuj się. I pamiętaj o tym co mówiłam. Nie możesz doprowadzić się do furii. "-powiedziała mi bogini w myślach. Prychnęłam.
-Teraz tylko pozostali oni. -Powiedziałam
Nasza drużyna zbiła się w kupę. Nasze wilki dostawały wiele śnieżek, jak wroga grupa.
Po zaciekłej walce zostały tylko cztery wilki. Ja, Rapix, Illumianated i Symphony Of My Heart.
Wszyscy byliśmy zmęczeni, ale z wiadomością, ze jesteśmy coraz bliżej zwycieństwa, dodawał energii. Stanęłam po prawicy mojego kochanego Maga Wody.
 - A więc pojedynek ostateczny .-powiedziała Rapix z łobuzerskim uśmiechem.
-Oj tak. -Powiedziałam z tajemniczym uśmieszkiem. -Nie wygracie. -Dodałam, patrząc na pozostałych wrogich Asasynów z dzikim błyskiem w oku.
-Teraz, macie półgodziny na przygotowanie się. -Powiedziała Rapix.
-Po co mają się przygotowywać jak i tak przegrają?-Zapytałam złowrogim głosem, poczułam jak moje oczy zaszły krwią, nie przejmowałam się tym.
Wszystkie Alfy spojrzały na mnie zaskoczone, a ja tylko obrzuciłam ich wzrokiem.
-Co? Zielona jesteś? -Fuknęłam, i się odwróciłam na pięcie. -Rapix, chodź. Muszą się przygotować na swoją przegraną. -Zaczęłam iść w stronę fortecy pewnym krokiem, brodą uniesioną ku górze. Podbiegła do mnie Rapix.
-Nemezis, co się dzieje? -Zapytała wyraźnie zaniepokojona.
-Nic się nie dzieję. -Powiedziałam dumnie. -Co ma się dziać?
-Eee.. no bo twoje oczy są czarne, i jesteś otoczona czarną, mroczną powłoką i bije od siebie coś czego nie potrafię wytłumaczyć.
-Oj tam pleciesz bzdury. -Powiedziała, i machnięciem zbyłam jej wypowiedź.
Weszłam do zamku, za mną wadera. Patrzyłam jak wilki które walczyły były dość poturbowane, i chyba ktoś z naszych jest jeńcem, nie byłam pewna. Ale nie obchodziło mnie to teraz.
Skierowałam się do 'klatki' gdzie znajdowała się Atena w drugim pomieszczeniu tez w klatce była Bella.
Wcześniej na wszystkie pomieszczenia naniosłam zaklęcia takie jak aby wadery się nie kontaktowały w jakikolwiek sposób, i aby nie przybywały do nich bogowie.
Po prostu kompletna pustka, nawet moce są znikome.
Weszłam do Ateny i podeszłam do 'krat'. Ta siedziała w kącie z podkulonymi nogami pod brodą.
Siostra spojrzała na mnie. Miała maskę obojętności ale kiedy mi się przyjrzała jej obojętność przeobraziło się w zaskoczenie prawie w szok.
-Nemezis, co się stało? -Zapytała powoli stając się przerażona. Choć u mojej siostry było to dość prawdopodobne, ale to kiedyś. Teraz stała się twardsza, ale zawsze moją siostrą która zawsze będzie łagodniejsza ode mnie.
-nic. -Powiedziałam z odrazą i wyszłam. Wszyscy się pytają co się stało, to stawało się... nudne.
Nie chciało mi się iść do naszego drugiego jeńca- Belli tylko zaczęłam przechadzać się po fortecy. W zamku było spore zamieszanie, poszłam w kierunku gdzie było najgłośniej.
Rapix opatrywała nogi Wanney'a. Samca z mojej watahy.
-Co to ma być? -Zapytałam się grobowo do Rapix, wskazując na basiora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz