sobota, 13 kwietnia 2013

(Wataha Mroku) od Nemezis

        Szłam sobie jako wilk kulturalnie przez las (jeśli można nazwać kulturą walenie płomieniami w zwierzęta).
        Gdyż napotkałam na swojej drodze waderę Powietrza. Wilczyca która jest lub była moją przyjaciółką. Była to Miko.
- Czego, znowu chcesz mnie pouczać?! – Warknęłam.
- Pouczać?-  Prychnęła. – Głupia jesteś? Nie mam zamiaru i tak masz swoją przyjaciółkę w gdzieś, jak wszystkich!
 -No i dobrze, zejdź mi z drogi. – Warknęłam z uśmieszkiem.
 - To wszystko?! Zejdź mi z drogi?! – Krzyknęła zachwiana pod naborem emocji.
 -Tak! – Wrzasnęłam równie zachwiana.
- Posłuchaj sama siebie! Jeśli masz zamiar mnie zostawić tutaj samą i nadal tak traktować to lepiej mnie zabij! – Wrzasnęła, a ja lekko uchyliłam usta ze zdziwienia. Nie wiedziałam, ze ma tyle odwagi w sobie by się mi sprzeciw stawić. No cóż. Jak chce aby była zabita. To zrobię to.
- Dobra. – Wyszeptałam i rzuciłam się na. Uderzyłam ją łapa w brzuch a z jej pyska trysnęła krew.
- Jestem, aż taka beznadziejna? – Wyszeptała, a z jej oka popłynęła łza, zmieniła się w człowieka i złapała się za brzuch. Zmieniłam się także w człowieczą postać. Stałam wyprostowana i dumna. Nikt nie zadziera z Nemezis. Spojrzała na mnie chciała pokazać w swych oczach ból ale mnie to nie ruszyło. Nagle zaczęła się zmieniać jej oczy zaszły krwią, włosy zmieniły kolor na kolor krwi. Wokół jej pojawia się powłoka powietrza po czym jak wyszła miała całkiem wygląd. Może wyglądała teraz na mniej, jak to ona powiedziała 'beznadziejna', ale i tak nie miała szans.
- Shine…. – Wyszeptała i rzuciła we mnie kulą powietrza. Minęła kulę, ale nie zdążyła odeprzeć ataku Miko i dostałam piętnaście ciosów w twarz i trzy ciosy w brzuch. Po odebraniu ataku odsunęłam się chwiejnie i spojrzałam na nią złowieszczo, poczułam jak zaczęły mnie okalać duże ciemne płomienie. Byłam wściekła ale to jeszcze nie była furia, to nic w porównaniu mojego szału który chciał się ze mnie wydostać. Ale jeszcze trzymała go na smycz. Wadera stała przede mną spokojnie.
- Nie wiesz kim jesteś? – Zapytała nagle tajemniczo.
- O czym ty bredzisz?! – Wrzasnęłam. Miałam jej już dość.
- Patrz. -  Powiedziała i podeszła do mnie. Spojrzała na nią swoimi czerwony oczami..
- Co?! – Warknęłam zdezorientowana.
- Patrz w me oczy i mów kogo widzisz. Lecz jeśli odpowiedź będzie zła będę Cię ranić dopóki tego nie zauważysz. – Powiedziała cicho.
- Kim… Kim…? –
- Tym kim ty teraz baka. – Powiedziała spokojnie.
- Co? – Zapytałam patrząc na nią coraz bardziej nieprzytomnie.
- Teraz nie bijesz? – Wycedziła.
- Ja…. – Urwałam.
- Mów. – Powiedziała spokojnie, po czym spoliczkowała mnie a ja oddałam kilka razy mocniej.
Spojrzała znowu na mnie i znowu mnie spoliczkowała – Mów. – Powiedziała znowu.
-Dobrze, powiem Ci co widzę. -Powiedziała cicho, a wadera odetchnęła z ulgą. Nie wiedziała co się kroiło. -Widzę potężną dziewczynę, o wielkiej mocy, dziewczynę która jest księżniczką ciemności, dziewczynę którą została zaatakowała przez waderę powietrza. -Powiedziałam, kilka kroków odchodząc od niej. Miko była zaskoczona, nie spodziewała się takiej odpowiedzi, ale moim zdaniem była poprawna.
-Źle! -powiedziała cicho i rzuciła we mnie kule powietrza. Ominęła kulę, po czym wadera rzuciła się na mnie i zaczęła bić w brzuch. Odepchnęła ją a ona się potknęła i runęła na ziemie.
-To nie jesteś Ty! -Wrzasnęła, wstając.
-Skąd wiesz?! Jesteś pewna?! -Krzyknęłam. Ona mnie nie znała.
-Tak! -Wrzasnęła.-No nie jesteś Ty!
-Skąd Ty możesz wiedzieć?! A może zawsze taka byłam?! Może tylko tego nie okazywałam?!
-Nie! -Miko krzyknęła i rzuciła we mnie kulą powietrza. Ominęłam ją.
-Jeszcze mnie atakujesz? -Zapytałam grobowym głosem.
-Tak, chce abyś się przekonała że to nie ty. -Powiedziała dosyć dumnie. Ale przy mnie była dzieckiem które udawało swoją mamę zakładając jej ubranie.
-Wiesz, mam dosyć tej rozmowy. -Wrzasnęłam, podbiegła do wadery, złapałam ją za szyję i podniosłam w górę. Ta się tarmosiła by się wyswobodzić, ale mój uścisk coraz mocniej się zaciskał. Kiedy przestała, z jej oczu poleciała pojedyncza łza.
-To nie jesteś Ty, nie zabijesz mnie. -Powiedziała gasnącym głosem. Zaciskała rękę coraz bardziej, dziewczyna zaczynała sinieć.
-Nemezis, to nie Ty. -Powiedziała ostatnimi oddechami, brakło jej powietrza. Miałam już ją zabić, ale coś we mnie drgnęło. Nie zrobiłam tego, ale rzuciłam ją jak szmacianą lalką z dala ode mnie. Wadera odbiła się od ziemi, zaczęła łapać spazmatycznie powietrze jak ryba wyrzucona na brzeg. Złapała się także za obolałe gardło i zaczęła je masować. Spojrzała na mnie, nie widziałam w jej oczach odrazy tylko coś czego nie potrafię  nazwać.
Stanęłam wyprostowana i zaczęłam się oddalać od wadery która śledziła mnie swoich wzrokiem. Kiedy się nie patrzyła, zmieniłam się w wilka  i zaczęła biec na oślep z dala od wszystkich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz