czwartek, 4 kwietnia 2013

(Wataha Mroku) od Wanney'a

Po tym jak Margo wyzdrowiała, czułem się lepiej. Nie zamęczałem się tym, czy przeżyje, czy zginie. Mogłem się wyluzować. Szedłem powoli w bliżej nieokreślonym kierunku. W postaci człowieka. Szurałem stopami po ziemi, wzbijając w górę liście. Zatrzymałem się i zapatrzyłem w ziemię. Jakaś mrówka przenosiła jagodę; przeszła między moimi stopami i jeszcze dalej. Przed chwilę się w nią wpatrywałem i rozmyślałem.
Większość wilków w watahach miała swoje pegazy. Też chciałem mieć swojego, ale jakoś mi się do tego nie spieszyło. Chciałem wybrać tego, który będzie mi oddany, spodoba mi się. Znów ruszyłem. Chciałem dojść do Urwiska Bolesnej Śmierci, posiedzieć nad przepaścią. Może nie spadnę.
Poleciałem do Urwiska, wylądowałem koło klifu. Tyle że...nie byłem sam. Przede mną bił blask, dochodzący od jakiejś istoty. Zmrużyłem oczy i podszedłem bliżej.
Podszedłszy, zauważyłem,że to pegaz.
                                               http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSw9Tvjy7UY1u_Bre6ayVpiGF28CbU2OXL1WhytsotSykWkkXNH1g
Majestatyczny, biały pegaz.
Patrzył w przepaść.
Zbliżyłem się jeszcze bardziej.
Koń zwrócił na mnie swoje mądre oczy. Dostrzegłem w nich powagę, szacunek i coś jeszcze....zaufanie. Do mnie.
Teraz nie czułem tego blasku.
- Kim jesteś?- szepnąłem.
~~Jestem Nifro.~~rozległo się w mojej głowie.
- Dlaczego...dlaczego cię słyszę?- zadałem kolejne pytanie.
Nifro potrząsnął grzywą i odwrócił wzrok; teraz znów patrzył w przepaść.
~~Zostaliśmy złączeni. Nie czujesz tego? Ja tak. Czuję przy tobie spokój, bezpieczeństwo. A przede wszystkim ufam ci. To podstawa.~~
Zamyśliłem się, nic nie rozumiejąc.
- Rozumiem- zaprzeczyłem swoim myślom.- A dlaczego mnie wybrałeś?
~~Zostaliśmy złączeni.~~powtórzył.~~To stało się niezależnie od naszego zdania, ale ja i tak wybrałbym ciebie, Wanney.~~
Uśmiechnąłem się.
- Dzięki. To miłe. Może się przelecimy?- zapytałem z nadzieją. Jeszcze nigdy nie latałem na pegazie i czułem narastającą euforię.
~~Najpierw musisz mieć siodło. Pomimo tego, że ich nie cierpię, to musi być.~~
~~Szkoda~~pomyślałem.
~~Na siodle znacznie lepiej się jeździ. Uwierz mi.~~odparł.
-Słyszysz moje myśli?- nie wierzyłem.
~~Oczywiście. Tak jak ty słyszysz mnie.~~odrzekł z powagą.
- Chodźmy już po to siodło. Nie mogę się doczekać jazdy.
Poszliśmy w las. Drzewa jakby ustępowały z drogi Nifrowi, nie usuwał się ani nie przekraczał leżących na ziemi kłód.
W końcu wyszliśmy na polankę; po drugiej stronie na drzewie, zauważyłem siodło. Szybko podbiegłem i zdjąłem z gałęzi. Było zaskakująco lekkie. Połyskiwało błękitem.
~~Teraz załóż mi je~~polecił, zbliżając się.~~i staraj się...AUĆ!~~
Krzyknął niezwykle głośno w moich myślach. Akurat zapinałem pasek pod brzuchem konia, pewnie musiałem przytrzasnąć mu sierść.
~~Przepraszam~~odpowiedziałem zawstydzony.
~~Nic się nie stało. Na przyszłość uważaj.~~
Albo mi się wydawało albo wykrzywił pysk w dziwnym uśmiechu.
~~Przymocowałeś dobrze?~~
Przytaknąłem.
~~To wsiadaj!~~
Zachęcony okrzykiem pegaza, zręcznie wsiadłem mu na grzbiet i ścisnałem bok nogami.
Nifro zarżał donośnie i wzbił się w powietrze, mocno machając białymi skrzydłami. Wzlecieliśmy ponad chmury i osiedliśmy na jednej, wyglądającej na wyjątkowo mocną.
~~I jak? Cieszysz się?~~zapytał ze śmiechem.
- Jeszcze jak!!!- wykrzyknąłem również ze śmiechem- Ruszaj!
Wstrząsnął grzywą i zapikował w dół.
Wiatr rozwiewał mi włosy i targał koszulą. Nifro opadł pomiędzy drzewa. Zastukały kopyta.
A potem rozległ się jeszcze raz szum skrzydeł i na polanę zleciał czarny pegaz. A zgadnijcie, kto go dosiadał.
- Margo!- Ucieszyłem się na jej widok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz