Rapix właśnie opatrywała mi nogi. Potwornie piekły, ale mogło być gorzej. Usłyszałem stukot kopyt i do jaskini wpadła Margo.
- Wanney? Co się stało?- zapytała przerażona.
- Spokojnie Margo- odparła Rapix, zanim zdążyłem się odezwać.- Już kończę. Wyjdę i sobie pogadacie.
Zajęła się moją dolną częścią ciała i po chwili wyszła z jaskini,
mrucząc pod nosem coś o strategii i, że musi uzgodnić to z Nemezis.
Cokolwiek to było.
- No to- zaczęła Margo, podchodząc bliżej i siadając obok mnie- Jak do
tego doszło? W jednej chwili się ścigaliśmy, a jak się odwróciłam, to
już cię nie było...
- To było tak, że...leciałem sobie za tobą i nagle spadł na mnie gryf.
Wielki, potężny, czerwony gryf. Tak naprawdę nie chciał zaatakować Nifro
tylko mnie. Złapał mnie szponami i odleciał. Ale potem coś się
podziało, bo zaczął się szarpać, zupełnie nie wiem dlaczego, i wypuścił
mnie. Spadałem i spadałem i myślałem, że to się nigdy nie skończy. Gryf
musiał wzlecieć naprawdę wysoko. Miałem szczęście, bo spadłem do jeziora
i jakoś specjalnie się nie potłukłem. Tylko te nogi...no wiesz, konary w
wodzie.
Pokiwała głową, na znak zrozumienia.
Zapadła cisza.
- A gdzie Nifro?- przerwała ciszę.
- Nie wiem- głupio, że nie skontaktowałem się z nim od razu. Ciekawe, gdzie jest.
~~Hej, Nifro, jak tam?~~zapytałem.
Margo wpatrywała się we mnie.
~~No wreszcie się odezwałeś!~~usłyszałem poirytowany głos~~Jak się czujesz?~~
~~Bywało gorzej, ale niestety nie najlepiej. Mam rozcharatane nogi.~~
~~Kiepska sprawa. Zaraz będę.~~
- Nifro już myślał, że o nim zapomniałem- uśmiechnąłem się.
Margo zaśmiała się razem ze mną.
- Ja mógłbyś zapomnieć o swoim pegazie? W końcu ,,złączyliście się'' jak
to określił, prawda?- cały czas się uśmiechała, wyglądała ślicznie.
Przez następne kilka minut wspominaliśmy wszystkie śmieszne zdarzenia,
jakie nas kiedykolwiek spotkały. Rozluźniłem się. Zapomniałem o bolących
nogach, o tym, że przecież cały czas toczymy bitwę na śnieżki. W mojej
głowie była teraz tylko Margo.
Nagle zbliżyliśmy się do siebie bardziej niż kiedykolwiek.
Odwróciła na chwilę głowę, szybko przysunąłem się jeszcze bliżej, dotknałem jej prawego policzka, lekko odwróciłem jej głowę.
I pocałowałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz