- Pewnie, że chcę na przejażdżkę. – Odparłam
Graffitti stanął na baczność. Spojrzał na mnie i zarżał
ostrzegawczo.
~ A ja? – Zapytał się.
~ A Ty poczekasz na mnie tu. – Odpowiedziałam i przytuliłam
się do niego.
~ Ale ja nie chcę ! – Odpowiedział.
~ Nie marudź. – Przerwała Atena.
Graffitti prychnął i posłusznie dał się rozsiodłać. Siodło nałożyłam
na Cosmo. Była piękna i do tego jaka milutka.
Przejażdżka była udana.
~ No chyba Graffitti mnie nie lubi. – Przesłała mi mentalną
myśl.
~ On dużo rży ale nie gryzie. – Odpowiedziałam.
Graffitti spojrzał na mnie ze złością. W drodze powrotnej do
domu w ogóle się do mnie nie odezwał, szedł szybkim i spiętym krokiem.
Zamarzyłam się o Cosmo i nawet nie zwróciłam uwagi na jego zachowanie. Gdy
tylko wróciłam do jaskini zostawiłam go i położyłam się spać.
- Witaj symphony. – Usłyszałam głos.
- Ktoś Ty? – Zapytałam zlękniona.
- Hestia. Opiekunka ogniska domowego, podróżnych, nowożeńców
i sierot. – Przedstawiła się.
- Och, tak… Atena coś wspominała, że mnie odwiedzisz.
- Od dziś będę Cię chronić, mam w Tobie wielkie nadzieje. –
Rzekła. – Na dziś dam Ci spokój. Noś z dumą swój medalion i pamiętaj by go
chronić tak samo jak własnego serca.
- Rozumiem. Dziękuję.
– Odparłam trzymając mocno w pięści końcówkę wisiorka.
Obudziłam się.
- Ach to był tylko sen. – Westchnęłam. – Ale Ona była
prawdziwa.
Podeszłam do Graffittiego gdy nagle ujrzałam biegnącego jednorożca:
Był piękny. Stanął i spojrzał na mnie.
~ Ciekawa jestem czy mnie rozumiesz… - Pomyślałam.
~ Rozumiem. – Odparł. ~
Jesteś Symphony, jednorożce będą Ci służyły przez wiele, wiele lat.
Graffitti w większym szoku to chyba nie był od dawna.
~ A jak się, że zwiesz? – Rzekł do białego niczym śnieg
ogiera
~ Kashe –
Odpowiedział.
- Ach pięknie! – Krzyknęłam. – To witam w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz