Szłam przez kilka godzin po czym zauważyłam jakieś dziwne
małe jeziorko. Podeszłam. Było widać dno. Woda była krystalicznie przejrzysta.
Przysiadłam w ludzkiej postaci i napiłam się trochę, nagle poczułam
Illumineted’a. *Czego ten parszywiec tu chce!?* Pomyślałam wkurzona. Na
niebieskim niebie pojawiły się chmury, *zły omen czy co?* Pomyślałam.
- Miko! – Wrzasnął lądując na ziemi.
Wstałam lekko i spojrzałam na niego mroźnie, miałam tak
silną barierę myśli, że nawet największy czarodziej nie dał by mi rady.
- Co się stało? – Zapytał zdyszany.
- Masz czelność pytać? – Wymamrotałam.
- Co? – Zdziwił się.
- Radzę Ci z tąd iść, bo nie skończy się to dobrze, a no i
chyba w tej chwili powinieneś być przy Nemezis, a nie modlić się nade mną.
- Co, o co Ci chodzi?- Patrzył na mnie pytająco, a
jednocześnie jego oczy nadal były czerwone.
- Nie wiesz? Naprawdę nie dostrzegasz tego co powinieneś,
kiedy ty zabawiałeś się z Nemezis ja o mało nie zabiłam Ako, jak wróciłeś, to
sam wiesz co się stało, a potem przyszła do mnie Nemezis, chyba zrozumiała mój
przekaz, ale miała taki pusty wzrok, że nie przypuszczała bym byś nie wyczuł
jej uczuć. – Powiedziałam szeptem nawet na niego nie patrząc.
- Miko, co się z tobą dzieje, a ja nic nie zrobiłem. – Mówił
lekko przyduszonym głosem.
- Doprawdy? Jesteś tego pewny? Lepiej idź do swojej miłości,
a mnie zostaw w spokoju.- Mówiąc to
patrzyłam w ziemię.
- Co do….- Powiedział
i wnerwiony zmienił się w kruka i poleciał gdzieś.
- Dobry wybór. – Wyszeptałam patrząc na niego moimi
pomarańczowymi oczami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz