piątek, 5 kwietnia 2013

(Wataha Powietrza.) Od Miko.



Szłam przez kilka godzin po czym zauważyłam jakieś dziwne małe jeziorko. Podeszłam. Było widać dno. Woda była krystalicznie przejrzysta. Przysiadłam w ludzkiej postaci i napiłam się trochę, nagle poczułam Illumineted’a. *Czego ten parszywiec tu chce!?* Pomyślałam wkurzona. Na niebieskim niebie pojawiły się chmury, *zły omen czy co?* Pomyślałam.
- Miko! – Wrzasnął lądując na ziemi.
Wstałam lekko i spojrzałam na niego mroźnie, miałam tak silną barierę myśli, że nawet największy czarodziej nie dał by mi rady.
- Co się stało? – Zapytał zdyszany.
- Masz czelność pytać? – Wymamrotałam.
- Co? – Zdziwił się.
- Radzę Ci z tąd iść, bo nie skończy się to dobrze, a no i chyba w tej chwili powinieneś być przy Nemezis, a nie modlić się nade mną.
- Co, o co Ci chodzi?- Patrzył na mnie pytająco, a jednocześnie jego oczy nadal były czerwone.
- Nie wiesz? Naprawdę nie dostrzegasz tego co powinieneś, kiedy ty zabawiałeś się z Nemezis ja o mało nie zabiłam Ako, jak wróciłeś, to sam wiesz co się stało, a potem przyszła do mnie Nemezis, chyba zrozumiała mój przekaz, ale miała taki pusty wzrok, że nie przypuszczała bym byś nie wyczuł jej uczuć. – Powiedziałam szeptem nawet na niego nie patrząc.
- Miko, co się z tobą dzieje, a ja nic nie zrobiłem. – Mówił lekko przyduszonym głosem.
- Doprawdy? Jesteś tego pewny? Lepiej idź do swojej miłości, a mnie zostaw w spokoju.-  Mówiąc to patrzyłam w ziemię.
- Co do….-  Powiedział i wnerwiony zmienił się w kruka i poleciał gdzieś.
- Dobry wybór. – Wyszeptałam patrząc na niego moimi pomarańczowymi oczami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz