wtorek, 19 marca 2013

(Wataha Mroku) od Nemezis

Do groty zaczęły przybywać setki elfów.
Stałam na uboczu, przyglądając się całemu zdarzeniu. Popatrzyłam na Kaję, śliniła się na widok Illuminated'a.
,,-Czyżby konkurentka? -Pomyślałam z rozbawieniem."
Oderwałam wzrok od wilczycy i przeniosłam na siostrę mówiła dwóm Elfom, o mojej przepowiedni.
Super.
Żadnej prywatności i tajemnic.
Kiedy Atena skończyłam rozmawiać podeszła do mnie i opowiedziała o wszystkim co mówili mali towarzysze. Tylko ze po co?
Jak ja mogłam wejść w każdej chwili do jej umysłu wejść, i nie przeczę zaglądałam co i rusz, aby zobaczyć jak się miewa pogawędka Atena vs Dwie Elfki.
Bliźniaczka zaczęła mi mówić jak przywołać te Spartusy. Byłam zniecierpliwiona, ja nie jęczałam jej nad uchem i nie mówiłam jej jak swoje istotki przywołać.Odeszłam od niej z krzywą miną. Po czym podbiegłam do mnie siostra i zaczęła mnie ciągnąć.
Gdy w końcu się wydostałyśmy się z jaskini, Atena skupiła się i wydobyła tą Energię. Tą starożytną. Razem z nas 'wyskoczyły' boginie .
-A więc to prawda- wyszeptały obydwie zdumione.
-Co prawda?- Zapytałam otulona ciemną energią. Ale głupie pytanie zadałam.
-Właśnie wyszłyśmy z wraz z całą swoją mocą, a wy SAME aktywowałyście tą moc. Coś czego nie potrafią zrobić bogowie. Zapewne inne Alfy również mają jakieś ponadprzeciętne cechy.
-Idziemy!- Pogoniła siostra i otworzyła portal. Zaczekała, aż wszystkie wejdą i go zamknęła. Byliśmy już na miejscu, a nasza Starożytna Energia nie zniknęła, boginie znowu znajdowały się w nas.
Zamknęłam oczy, i przywołałam Spartusy. Po prostu pomyślałam że chcę mieć je przy sobie. I już. Okrążała mnie cała zgraja tych nadprzyrodzonych istot.
-Tutaj jest niebezpiecznie, będziemy atakować!-Powiedziała Atena i wyskoczyła na Elfy, wyciągnęła zza pleców dwa miecze i rzuciła się w stronę smoka, w moje ręce zmaterializował się czarny miecz ze Stygilijskiego żelaza.
Nie chybiłyśmy, nasze zgrane ruchy wymierzyły w dwoje szmaragdowych ślepi Smoka Smoków.
-Wszyscy do ataku!- Krzyknęłam. Wszyscy którzy mieli powyciągali miecze i rzucili się do bitwy.
Nie patrzyłam co robią inni. Miałam cel.
Zabić smoka z Ateną.
Rzucałyśmy zaklęciami na prawo i lewo. Wyszeptałam magiczną formułkę do unieruchomienia.
Dostając pomoc od Illuminated'a rzuciłyśmy się z Ateną z większą zaciekłością na smoka.
-Nemezis! Łap! -Krzyknął Alfa Powietrza i rzucił swój czarny miecz. Złapałam go zręcznie, i razem z siostrą jednocześnie wbiłyśmy po dwa miecze w serce wielkiej jaszczurki.
To był już koniec. On umierał. I Kaja też.
Atena podbiegła do nieprzytomnej wilczycy i jej pomagała. Ja poszłam oszacować straty. Nagle ktoś spowodował zwolnienie czasu. To była moja bliźniaczka, uwolniła mnie z jego wpływu.
-Ucieka!- Powiedziała siostra i zgodnie pobiegłyśmy, nie było to zbyt trudne, aby go dogonić.
-To twój koniec- powiedziała.- Wybrałeś złe watahy. Sprawiłeś tylko, że ta ciężka podróż uwolniła w nas Starożytną Energię, która uczyniła nas o wiele potężniejszymi, niż kiedykolwiek, jednak popełniłeś o wiele większą zbrodnie, przez tą wyprawę umarła jedna z naszych wader, a my nie pozwolimy, aby jej śmierć poszła na marne.
-Zemścimy się za nią- dodałam.
 Podeszłyśmy do niego wolnym krokiem, wraz z Ateną zanurzyłyśmy miecze w jego wykrzywionej klatce piersiowej. To był już koniec.Siostra wyciągnęła kryształ Immortal Volves i razem wróciłyśmy do reszty grupy.
-Nie wiem jak wy, ale ja nie mam ochoty wracać już tą drogą- powiedziała i otworzyła pięć portali, ja w tym czasie otworzyłam swój własny i wraz z Kondrakarem przeszliśmy przez niego.
'Wpadliśmy' na polanę nie daleko jaskini. Zaciągnęłam się powietrzem. Westchnęłam. Jak dobrze być u siebie, na swoim.
Spróbowałam złapać swój nowy miecz, lecz moja ręka natrafiła na pustkę. Walnęłam się w głowę, zapomniałam wziąć miecz Illuminated'a.
Zrobiłam szybko portal, i przetransportowałam się na miejsce bitki. Znalazłam swój miecz, i wróciłam do siebie. Tym razem już do jaskini. Była w niej ku memu zdziwieniu uczta. Był stół z jedzeniem. Dobrym jedzeniem. Wszyscy spojrzeli się na mnie jak jeden mąż, posłali mi zdumione spojrzenia. Tez bym była zdziwiona jakby nagle przed moim nosem wpadła na przykład Atena, a później ich twarze rozjaścił uśmiech rzucili się na mnie i przywitali.
Nad ramieniem Szogun'a zauważyłam nowe wilki.
Milutko.
Podeszłam do nich. Stanęłam przed dwoma samicami i basiorami.
-Witajcie. -Usiadłam naprzeciw im.
Jeden z basiorów wystąpił naprzód.
-Witaj, mam na imię West, a to Sunshine, James i Wera. Chcielibyśmy dołączyć do twojej watahy.-Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Tak, zostajecie oficjalnie członkami watahy. Teraz chodźmy jeść, jestem strasznie głodna.
Podczas jedzenia podeszłam do Kondrakara. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Dzięki, że w ogóle byłeś na wyprawie. -Uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co. -Odpowiedział, po czym dostałam mentalną wiadomość od siorki że za dwie godziny na polanie. O bosz. Zero prywatności, odpoczynku.
Wzięłam miecz Illuminated'a który został przeze mnie położony wcześniej na legowisku, i szłam w kierunku watahy powietrza.
Kiedy już byłam blisko granicy, zauważyłam że sam Illuminated przekracza granicę w swojej wilczej postaci, kiedy mnie zauważył zmienił się w człowieka.
- Witaj. – Powiedział z pięknym uśmiechem.
- Hej. – Odwzajemniłam jego uśmiech. – Chciałam Ci tylko oddać Twój miecz. Dzięki że mi go użyczyłeś.
- Nie ma sprawy.
Podałam mu miecz a on schował go do pochwy.
- Ja idę. Zaraz zebranie. Chyba wiesz o nim, prawda.? – Zapytałam ze śmiechem.
- No tak zebranie… - Powiedział zamyślony.
- To do zobaczenia. – Zaśmiałam się i odeszłam.Wiedziałam ze on nie przyjdzie na zebranie. Nie chce mi się. Mi też nie... Ale cóż poradzić? 
Przygotowałam się na naradę, wiedziałam o co chodzi mojej siostrze. Chce zabezpieczyć kryształ. To jasne.
-Dobra chodźmy na tą naradę -Krzyknęłam i zmieniłam się w wilka. Powinnam być więcej w tej postaci. Biegliśmy między drzewami z wielką prędkością. Wiatr czesał mi futro, poczułam wolność, niestety ta swoboda nie trwała długo bo zjawiliśmy  się na polanie. 
Byliśmy ostatni, nie licząc Illuminated'a, Atena szybko wyjaśniła całą sprawę i kiedy byliśmy już gotowi krzyknęła:
-Zaczynamy.
         Wataha Ziemi szybko stworzyła komorę Ziemi za wodospadem, Wataha Wody tymczasem zadbała, aby nic nie zostało zalane, a woda sama broniła kryształu w razie ataku, do jaskini mogły wejść tylko Alfy i Elfy. Pułapki zostały zrobione przez Watahę Ognia przez miłą wilczycę Symphony Of My Heart.
 -Dobra- uśmiechnęła się Atena do wszystkich.- Jeszcze została robota moja i Nemezis. Możesz zabezpieczyć wejście swoją czarną magią?- Zwróciła się do mnie.
-Jasne- odparłam.
-Okej, dzięki- powiedziała i zanurzyłam się w głębi tunelu.  Weszłam do jej umysłu a raczej sama sie wpakowała w jej głowie tyle było myśli i emocji i samo mnie pochłonęło. Dowiedziałam się że tylko ona mogła wejść do samego środka groty, ale ku zdziwieniu postawiła posągi Alf w wilczej i ludzkiej postaci  i ich bogów. Fajny pomysł.
-Gotowe!- Wyszła.
 -Coś długo tam robiłaś...- Spojrzałam na nią aby zachować pozory.
-Serio?- Uśmiechnęła się.- Dobra, możemy już się zbierać stąd, kryształ zabezpieczony. Nemezis mogłabyś zostać tutaj chwilę . Mam twoją broń, nie mogę uwierzyć sistrunio, że zostawiłaś tam swój Stygilijski miecz, znalazłam również drugi do kompletu.- rzuciła mi miecz.- Możesz już iść, ja pogadam jeszcze z Elfami.
     Głową podniesioną odeszłam od siostry.
-Idziemy.-Rzuciłam na odchodne mojej watasze, zmieniłam się w wilka i zaczęła powoli iść, po chwili wszystkie moje wilki zrównały się ze mną. Nagle zobaczyliśmy ruch na leśnej ścieżce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz