- Wszyscy do ataku.! – Krzyknęła Nemezis.
Swoją drogą wyglądała uroczo z tym mieczem. Wyjąłem moje
miecze z pochwy i rzuciłem się na smoka z bojowym okrzykiem. Siostry już zajęły
się głową. Zostaje reszta. Smok wymachiwał na oślep ogonem. Podskoczyłem w górę
a jego ogon prześlizgnął się pode mną. Kaja nie miała już tyle szczęścia. Dostała
cios w klatkę piersiową z takim impetem, że przeleciała przez jaskinię i
uderzyła o ścianę. Osunęła się na ziemię nieprzytomna. Wszedłem do jej umysłu.
Cierpiała. Powoli uchodziło z niej życie. Nic już nie da się zrobić. Zacisnąłem
zęby i mocniej złapałem miecze. Szybko dotarłem do wielkiego cielska Smoka. Z
wyrazem zacięcia na twarzy wdrapałem się na jego grzbiet. Z całej siły wbiłem
oba miecze w kark Smoka. Dużo to nie dało. To jeszcze raz. Usłyszałem chrzęst a
później ryk istoty na której siedziałem.
Niedobrze. Smok był teraz naprawdę rozwścieczony. Spojrzałem w stronę Nemezis i
Ateny. Obie szeptały zaklęcia. Ledwo wdarłem się do umysłu Nemezis żeby
zobaczyć jakie zaklęcie… Unieruchomienia. To jest to. Reszta wilków atakowała
łapska i brzuch Smoka. Wypowiedziałem słowa przyzywania. Stopniowo zaczynał
wiać silny wiatr z góry, utrudniając podnieść skrzydła Smokowi. Siostry
wykorzystały moją pomoc i rzuciły się w stronę serca potwora.
- Nemezis.! Łap.! – Krzyknąłem po czym rzuciłem w jej stronę
jeden z moich mieczy. Ten czarny. Złapała go zręcznie po czym razem z Ateną
wbiły po dwa miecze każda w ciało przeciwnika. Szybko zeskoczyłem na ziemię ze
Smoka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz