sobota, 4 maja 2013

(Wataha Wody) Od Rapix

Musieliśmy wracać. Cieszyłam się , że Nem jest w ciąży chociaż szczerze zaskoczyło mnie to. 
Przeszliśmy przez portal i przenieśliśmy Nem do jaskini. 
Dastan był wściekły. Spojrzałam mu w głęboko w oczy i chciałam go uspokoić , jednak nie było to takie proste. Wiedziałam ile dla niego znaczyła ta bitwa i od czego zależała. Nemezis zaczęła się wybudzać , chciałam pójść do niej lecz zjawiła się Laguna. 
~Rapix chodź szybko , musisz pomóc ! ~ wykrzyczała Laguna.
-Dastan muszę iść coś się stało w watasze , proszę Cię zachowaj spokój dobrze ? -powiedziałam.
Basior przytaknął , a ja wsiadłam na Lagunę.
-Szybko leć. -powiedziałam.
-Co się takiego stało ? -zapytałam.
-To coś z dna jeziora , to wróciło ! -krzyknęła zdenerwowana Laguna.
Wylądowałyśmy u brzegów jeziora. Na pierwszy rzut oka wszystko było normalne.
-No i gdzie jest to coś ? -zapytałam.
-Za tobą ! -odrzekła w strachu klacz.
Odwróciłam się , a moim oczom ukazał się statek pełen dziwnych stworów , przypominały ludzi , ale to było zupełnie co innego. 
-Laguno kryj się ! - krzyknęłam.
Stwory nie były przyjaźnie nastawione , więc ja też nie miałam zamiaru być dla niech miła. 
Statek żył swoim życiem , potężne liny oplotły mnie i nie mogłam się ruszyć. Pociągnęły mnie i upuściły na statku. Otoczyły mnie stwory , które z wyglądu przypomniały pół ludzi , a pół wodne zwierzęta.
Podszedł do mnie jeden z nich , wyglądał na ich przywódce. 
-Rapix , jak miło gościć nam Alfę tak wspaniałego żywiołu jakim jest woda.-powiedział przyglądając się mi.
-Kim wy jesteście i czego tu chcecie ? -zapytałam ze złością.
-Jak to nie pamiętasz nas Rapix ? Oo przepraszam chciałem powiedzieć Styks.-odrzekł.
Poczułam jak Styks wręcz przejmuje nade mną.
-No no David Jones , cóż za niespodzianka -powiedziała poirytowana bogini moim głosem.
-Styks kochana jak dawno się nie widzieliśmy- odrzekł.
-Po co tu przybyłeś ?-zapytała bogini.
-Po kilka świeżych duszyczek do mojej kolekcji. -zaśmiał się spoglądając na załogę.
-Twoje niedoczekanie !- krzyknęła i rzuciła się na kapitana.
Ten jednak odskoczył.
-Nie ładnie Styks , tak witać dawnego znajomego ? -zapytał z głupim uśmiechem na twarzy.
Czułam jak narasta we mnie i w Styks gniew. 
Rzuciłyśmy  się ponownie na stwora jednak zatrzymały nas liny. Odstawiły mnie na brzeg.
-Do zobaczenia niebawem -odrzekł kapitan stojąc na burcie statku.
Patrzyłyśmy na niego z pogardą. Statek szybko zanurzył się w głębiny jeziora i zniknął.
Pędem pobiegłam do jaskini mojej watahy. Spotkałam tam wszystkie wilki. 
-Zakazuje chodzenia nad jezioro do odwołania jasne ! -wykrzyczałam stanowczo.
Musiałam ich przecież ostrzec  przed niebezpieczeństwem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz