Usiadłam naprzeciwko Ateny, przez chwilę siedziałyśmy cicho mozolnie pracując, aż w końcu wadera przerwała ku mojej uciesze tą ciszę.
--Masz kogoś na oku na partnera?
-Szczerze mówiąc to...- Zamyśliłam się.- Nie mam.
-A chciałabyś mieć?- Zapytała.
-Hmm... Ja traktuję raczej basiorów jako przyjaciół, a nie partnerów. Nigdy jeszcze o czymś takim nie myślałam.
Spuściłam wzrok udając, że muszę się przyjrzeć manufakturze, aby sprawdzić czy nie ma błędów.
-Ja na przykład nie mam zbyt dużego szczęścia w miłości, tak właściwie nigdy nie odczuwałam potrzeby bycia kochaną- powiedziała smutno.- Wszyscy uważali mnie za istotę zbyt czystą na związek, albo za bardzo bali się mojej potęgi.
-Musiało ci być ciężko- dodałam.
-Wcale nie- uśmiechnęła się.- Wtedy uważałam, że tak powinno być.
-Serio?- Zdziwiłam się.
-Serio- odparła.
Między nami na chwilę zapanowało przyjemne milczenie. W końcu jednak nie wytrzymałam.
-To dlaczego tutaj masz partnera?- Zapytałam pytanie, które wymagało się ujścia przez moje usta od pewnego czasu.
-Bo Oliver jest inny- spuściła wzrok na rurę, bo przez zagadanie omal nie zlepiła sobie ręki z nią.- Jako jedyny traktował mnie jako równą. I to wtedy przestałam wierzyć, że tak musiało być. Zrobił mi rewolucję, jeśli chodzi o moje poglądy.
Nagle pojawiła się Bella i podeszła do Ateny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz