Nemezis… W ciąży… Jezu.. Jak to się mogło stać. Kiedy
przyleciałem z Ateną pod jaskinię
pierwsze co zrobiłem do rzuciłem się na Dastana. Prawdopodobnie w moich
oczach jak zwykle czaiła się żądza mordu. Ech… Tak już mam. No ale wracając.
Jak ten drań mógł w ogóle grozić Nem.?
W pewnym momencie z jaskini wyszła Alfa mroku z płonącymi
złotymi oczami.
- Dość.! – Krzyknęła z siłą.
Siostry musiały wymienić kilka zdań mentalnie bo nagle Atena
machnęła ręką spowalniając nas. Zakląłem siarczyście.
Tymczasem Nemezis zbliżyła się do nas drapieżnym krokiem i
zwróciła się do Dastana ze złością słyszaną w głosie:
-Co Ty sobie myślisz co? -Fuknęła do basiora, jednocześnie kładąc jedną rękę na brzuch, a druga zakładając na biodro, w znaku, że ma go w poważaniu i że lepiej, aby się nie odzywał. -Czy ty jesteś mądry? Masz problemy psychiczne? Mama Cię nie nauczyła aby nie przeszkadzać kobietom w ciąży?
-Co Ty sobie myślisz co? -Fuknęła do basiora, jednocześnie kładąc jedną rękę na brzuch, a druga zakładając na biodro, w znaku, że ma go w poważaniu i że lepiej, aby się nie odzywał. -Czy ty jesteś mądry? Masz problemy psychiczne? Mama Cię nie nauczyła aby nie przeszkadzać kobietom w ciąży?
-Ale...- Próbował się bronić, ale zamilkł, a chwilę potem
dostał pięścią w policzek, który stał się tak z 2 lub 3 razy większy.
- Choć jestem w ciąży, umiem jeszcze dowalić- mówiła zwrócona w jego kierunku.- Nikt nie będzie napadał na mnie, nawet wtedy kiedy jestem z pozoru bezbronna.
-Ale moja wataha nie żyje prócz rodziny.- Rzucił ze złością odzyskując głos.
-A ja Cię prosiłam abyś szedł ze mną? Mogłeś zostać walczyć i zginać razem z nimi- Powiedziała, na co basior otworzył oczy z przerażenia.
-A Izaak? Twój przyjaciel? -Rzucił oschle, próbując zagrać jej wyrzutami sumienia.
-On żyję, czułabym to.- Powiedziała oschle w jego kierunku. - Po za tym to była ich wojna nie nasza. To oni się rwali do konfliktów... Mogliśmy im pomóc ale nie musieliśmy to tylko nasza dobra wola.
- Choć jestem w ciąży, umiem jeszcze dowalić- mówiła zwrócona w jego kierunku.- Nikt nie będzie napadał na mnie, nawet wtedy kiedy jestem z pozoru bezbronna.
-Ale moja wataha nie żyje prócz rodziny.- Rzucił ze złością odzyskując głos.
-A ja Cię prosiłam abyś szedł ze mną? Mogłeś zostać walczyć i zginać razem z nimi- Powiedziała, na co basior otworzył oczy z przerażenia.
-A Izaak? Twój przyjaciel? -Rzucił oschle, próbując zagrać jej wyrzutami sumienia.
-On żyję, czułabym to.- Powiedziała oschle w jego kierunku. - Po za tym to była ich wojna nie nasza. To oni się rwali do konfliktów... Mogliśmy im pomóc ale nie musieliśmy to tylko nasza dobra wola.
-Niestety, ale muszę się zgodzić z Nemezis, a tak po za
tym... – Powiedziała Atena podchodząc do nas po czym szybkim ruchem
uderzyła Dastana w brzuch. Zachwiał się a w kąciku jego ust pojawiła się krew.
- Kto Ci pozwolił zrobić przeciek w mojej jaskini?!
Basior milczał. Widać było że Atena szykuje się na zadanie kolejnego ciosu lecz Nemezis się zachwiała a przez jej piękną twarz przemknął wyraz bólu.
Basior milczał. Widać było że Atena szykuje się na zadanie kolejnego ciosu lecz Nemezis się zachwiała a przez jej piękną twarz przemknął wyraz bólu.
Od razu znalazła się przy nas Cassie.
- Trzeba ją zanieść do jaskini, bo rodzi! - Krzyknęła.
CO.? Z całej mojej twarzy odpłynęła krew.
Alfa Światła zdjęła ze mnie zaklęcie i szybko przenieśliśmy
Nem do jaskini.
Rzuciła coś i wybiegła z jaskini. Podszedłem niepewnie do
Nem. Złapałem ją pokrzepiająco za rękę a ta uśmiechnęła się do mnie blado.
Pochyliłem się i złożyłem na jej czole delikatny pocałunek.
Siedzieliśmy tak przez chwilę kiedy do jaskini weszła
uradowana Atena.
-Piątka.- Szepnęła Nem słabo ale uśmiechnęła się szeroko.
-Dobra, nie gadać. Trzeba się przygotować na poród.
-Przerwała im Cassie.
Później samo wszystko jakoś się potoczyło i śliczny czarny
szczeniaczek wylądował w rękach Ateny.
-Zobacz. – Powiedziała do Nem.
-Pokaż- Zażądała a siostra położyła maluszka obok niej.
-Zobacz. – Powiedziała do Nem.
-Pokaż- Zażądała a siostra położyła maluszka obok niej.
-Ale ładny- powiedziała gładząc jego futerko.
-To nie koniec. Atena no chodź tu, czy można na ciebie jeszcze liczyć- Zaczęła ją szturchać Cassie.
-To nie koniec. Atena no chodź tu, czy można na ciebie jeszcze liczyć- Zaczęła ją szturchać Cassie.
Pobladłem jeszcze bardziej jeśli to możliwe. Dwa maluchy.?
Ja jako ojciec.? Nie wyobrażam sobie tego. Skrzywiłem się w grymasie.
-No to koniec- powiedziała Cassie.- Już po wszystkim.
Potrząsnąłem głową po czym zmieszany wyszedłem z jaskini.
Nawet nie zwróciłem uwagi na poturbowanego Dastana. A ostatnią rzeczą jaka
wpadła mi w oko to nasze szczeniaki bawiące się w wodzie. Muszę kilka rzeczy
przemyśleć. Usiadłem na skraju lasu.
~ Miko, Nemezis właśnie urodziła. ~ Powiedziałem mentalnie
do siostry.
Po chwili wróciłem do jaskini. Oparłem się o ścianę koło
rozmawiających sióstr.
Niedługo po mnie do jaskini wkroczyła Miko… Co ona do
cholery znowu robi.?!
Spojrzałem na nią podejrzliwie.
- Nic nie zrobiłam. Naprawdę. – Zwróciła się do mnie.
- Jakoś nie mogę w to uwierzyć.
- Naprawdę. – Powiedziała z naciskiem.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Nie wiem co mnie naszło ale cóż…
Siorka odeszła w stronę Nem.
Zaczęły rozmawiać a ja ruszyłem w stronę Grega. Poszliśmy na
spacer.
Musiałem go zapytać co znów odwaliła Miko. Po pewnym czasie
w głowie usłyszałem głos ukochanej. Chciała żebyśmy wracali i pytała o czym
gadamy.
- Wracajmy.
- Okej. – Odpowiedział Greg.
Wydaje się okej…
- Wiesz… - Zacząłem. – Opiekuj się moją siostrą. – Rzuciłem
a ten spojrzał na mnie pustym wzrokiem. Widać, ze zatopił się w myślach.
Wszedłem pierwszy do jaskini. Cóż przywileje Alfy. Uśmiechnąłem
się drwiąco pod nosem i podszedłem do dziewczyn.
- Skończyłyście.?
- Już dawno.! – Krzyknęła Miko podnosząc się. - Gdzieś cie
się włóczyli?! Mówiłam, że nic nie broiłam! – Dalej krzyczała.
- Spokojnie. Chcesz iść nad jezioro.? – Zakończył rozmowę
Greg.
Spojrzałem zamyślony na basiora a Miko niecierpliwie wyszła
z nim z jaskini.
W jaskini zostałem ja, Nem i Atena.
- Chciałabym wrócić do jaskini. – Powiedziała.
Atena poszła po Malce a ja pomogłem partnerce wstać. Ta
otworzyła czarną dziurę.
Atena podeszła do nas i podała Alfie Mroku szczeniaczki.
Pożegnaliśmy się i momentalnie znaleźliśmy się w jaskini
Mroku.
Wszystkie wilki kiedy spostrzegły nasze Malce rzuciły
wszystko co robiły i podbiegły do nas.
Uroczo. Wszyscy gratulowali malców a Nem była zmęczona.
-Dobra no, później popatrzycie. Teraz Nemezis chce odpocząć.
– Warknąłem na wszystkich i szybko się rozeszli.
Nem położyła szczeniaki na ziemię i powiedziała.:
- Oto Wasz nowy dom. - Te z piskiem szczęścia zaczęły biegać
po jaskini, a my poszliśmy na legowisko wadery. Spojrzałem na nią z miłością i rzuciłem
się na ukochaną łącząc nas namiętnym pocałunkiem.
- Ja muszę iść. – Szepnąłem między pocałunkami.
- Dobrze. – Odparła ale przyciągnęła mnie do siebie.
- Idź bo rzucę się na Ciebie i nie wyjdziesz. – Uśmiechnąłem
się i wyszedłem z jaskini.
Udałem się prosto w stronę mojej watahy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz