Kiedy Dastan wyszedł z jaskini podeszłam do niego przesadnie radosna (powinien wiedzieć, że coś jest nie tak) i zapytałam go co tam robił, bo wszystko było słychać. A on powiedział co robił, a ja zdałam sobie sprawę, że mam przeciek w jaskini i jeśli się tego nie pozbędę, to gdy będzie padał deszcz to mi ją podtopi. Oględnie określając moją złość, zaczęła mnie świerzbić ręka, ale dałam sobie spokój, ponieważ mogę mieć inną rozrywkę i lepiej zaczekać na Nemezis, ona mu nie odpuści, podobnie jak ja.
Najpierw jednak na Dastana rzucił się Illuminated, chciałam mu powiedzieć, że nie ma sensu się z nim bić, tylko jak siostra przyjdzie, ale Cassie zaczęła coś mówić.
-Ejj... Wystają mu gacie- zaśmiała się.- Mmmm... W serduszka, co on damską bieliznę podbiera?
Spojrzałam na niego zaciekawiona i omal nie pękłam ze śmiechu, coś mi nagle podpowiedziało diabelski pomysł, jednak w tym samym momencie z jaskiń wychynęła Nemezis z rządzą mordu w oczach, które płonęły szczerym złotem. Heh. Dastan może sobie wymyślać już nekrolog na nagrobek.
-Dosyć!- Krzyknęła zwracając na siebie uwagę obydwu basiorów, którzy niezbyt się orientowali w sytuacji (za bardzo pochłonęła ich bójka).
Nagle odezwała się do mnie w myślach:
~Rzuć na nich czar spowolnienia czasu, ale tak by nie mogli siebie zabić, ale by mogli normalnie mówić~ przekazała.
~Zrobię to z przyjemnością.~ Odparłam rozradowana.
Machnęłam ręką i z pomocą boskiej energii odpowiednio zwolniłam czas, nie chciało mi się mówić cicho skomplikowanych fraz na takie działania. Tak było wygodniej. Przyglądałam się temu coraz bardziej zaciekawiona słuchając komentarzy Cassie:
-Widziałam kiedyś takie przedstawienie powiedziała, jak wychować małpę, no i był fragment kary cielesnej, to mogłoby się nazywać jak wychować Dastana, poza wyglądem zewnętrznym nie widzę różnicy między nim, a małpami.
-Hhhmmm... Ja tak. Małpy są mniej irytujące od niego.
-W sumie to racja- zgodziła.
Tymczasem Nemezis zbliżyła się do dwójki drapieżnym krokiem i zwróciła się do Dastana ze złością słyszaną w głosie:
-Co Ty sobie myślisz co? -Fuknęła do basiora, jednocześnie kładąc jedną rękę na
brzuch, a druga zakładając na biodro, w znaku, że ma go w poważaniu i że lepiej, aby się nie odzywał. -Czy ty jesteś mądry? Masz problemy
psychiczne? Mama Cię nie nauczyła aby nie przeszkadzać kobietom w
ciąży?
Szczerze mówiąc, nie mogłam nie przyznać racji siostrze.
-Ale...- Próbował się bronić, ale zamilkł, a chwilę potem dostał pięścią w policzek, który stał się tak z 2 lub 3 razy większy.
- Choć jestem w ciąży, umiem jeszcze dowalić- mówiła zwrócona w jego kierunku.- Nikt nie będzie napadał na mnie, nawet wtedy kiedy jestem z pozoru bezbronna.
--Ale moja wataha nie żyje prócz rodziny.- Rzucił ze złością odzyskując głos.
-A ja Cię prosiłam abyś szedł ze mną? Mogłeś zostać walczyć i zginać razem z nimi- Powiedziała, na co basior otworzył oczy z przerażenia.
-A Izaak? Twój przyjaciel? -Rzucił oschle, próbując zagrać jej wyrzutami sumienia.
-On żyję, czułabym to.- Powiedziała oschle w jego kierunku. - Po za tym to była ich wojna nie nasza. To oni się rwali do
konfliktów... Mogliśmy im pomóc ale nie musieliśmy to tylko nasza dobra
wola.
Tutaj też miała rację, musieliśmy najpierw dbać o własne priorytety i bezpieczeństwo, a dopiero potem innych.
Podeszłam do Nemezis mówiąc:
-Niestety, ale muszę się zgodzić z Nemezis, a tak po za tym... - Zmieniłam minę ,,leciutko" waląc Dastana w brzuch, aż ten zakaszlał krwią oraz spojrzał na mnie z miną: ,,I ty Brutusie", niestety się pomylił, to że mu pomogłam, nie oznaczało, że jestem po jego stronie.- Kto Ci pozwolił zrobić przeciek w mojej jaskini?!
Milczał, jednak zanim udało mi się dołożyć mu jeszcze raz, Nemezis się zachwiała, a przez jej twarz przebiegł grymas bólu, zauważyłam podbiegającą do niej Cassie, która założyła kamienną maskę.
-Trzeba ją zanieść do jaskini, bo rodzi! - Krzyknęła.
Szybko zdjęłam zaklęcie z Illuminateda i wspólnie zanieśliśmy tam Nemezis.
-Ja zaraz wrócę.- Powiedziałam pędząc w stronę wylotu jaskini z tajemniczym uśmieszkiem.
Spojrzałam na Dastana i mu przyłożyłam po twarzy żebrach, taż, że chyba przez przypadek któreś pękło, potem ręcznie zaciągnęłam go i powiesiłam go na drzewie za jego gacie w serduszka i zapisałam sobie widok w głowie, aby potem pokazać go Nemezis za pomocą jakiegoś czaru.
-To na razie- szepnęłam mu na ucho i wróciłam skacząc z radości do jaskini.
Kiedy weszłam Nemezis zmęczona się podniosła i uniosła dłoń mówiąc:
-Piątka.- Wyszczerzyła jednocześnie zęby w przyjemnym dla oka uśmiechu.
-Dobra, nie gadać. Trzeba się przygotować na poród. -Przerwała Cassie nasze siostrzane wygłupy.
Potem zaczęła coś robić co było dla mnie bardziej zawiłe niż czarna magia, w każdym razie w jakiś sposób wydostała szczeniaka.
-Bierz go- powiedziała do mnie, a ja wzięłam go na ręce, a potem powiedziałam do Nemezis:
-Zobacz.
-Pokaż- zażądała, a ja go położyłam obok niej:
-Ale ładny- powiedziała gładząc jego futerko.
-To nie koniec. Atena no chodź tu, czy można na ciebie jeszcze liczyć- zaczęła mnie szturchać Cassie.
Oprzytomniałam i złapałam drugiego wilczka. Waderę. Poprawiłam się.
-No to koniec- powiedziała Cassie.- Już po wszystkim.
-Zadowolona?- Zapytałam siostry.
-Już po wszystkim- odparła.- A tak z ciekawości to co ty zrobiłaś Dastanowi.
-No więc powisiłam go na drzewie za jego gacie w serduszka- odpowiedziałam skromnie.
-On nosi gacie w serduszka- powiedziała omal nie krztusząc się ze śmiechu.
-Jak je nazwiesz?- Zmieniłam temat.
-Chłopiec to będzie Aka. a dziewczyna Maro.
-Aha- powiedziałam, po czym usłyszałam szelest za sobą.
-Ooo Dastan, już się stamtąd wygrzebałeś?- Zapytałam, gdy tamten chciał się na mnie rzucić ze złości, byłam szybsza i uderzyłam go w głowę.
-Z medycznego punktu widzenia nie było to najlepsze...- Skomentowała.
-Ale ja za to się czuję o wiele lepiej- przerwałam jej.
-Z drugiej strony parę minut snu go nie zabije, a jeszcze pewnie nikt nie żałował, że mu przyłożył.
-Nawet wataha światła nie jest normalna- stwierdziła Nemezis.- Zdemoralizowałaś ich, czy co?
-Najpierw ty mnie- powiedziałam.- Zawsze mogę ci pomóc z tą dwójką- wskazałam na szczeniaki.
-Dzięki- powiedziała.
-A co z nim?- Zapytałam Cassie.
-Mogę go obudzić- odparła.
-Nie, ja to zrobię.- Podeszłam do Dastana łapiąc butelkę rzuconą przez Nemezis (wiedziała co chcę zrobić) i chlusnęłam nią w twarz basiorowi.
Obudził się momentalnie.
-I po raz kolejny medyczny punkt widzenia musiał ustąpić dla Ateny i Nemezis- skomentowała.
-Naprawdę musiałam się uspokoić- odparłam z wyrzutem.- A przy nim to mnie ręka świerzbi.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodsumowując opowiadanie można stwierdzić, że z Ateny to wcale aniołek nie jest i że jej wewnętrzny mrok związany z charakterem, niewiele choć ustępuje Nemezis.
UsuńNo i Atena oczywiście ma trochę siły, zresztą co się dziwicie: Wściekłe dziewczyny (lub w tym przypadku wadery) należy omijać dla własnego bezpieczeństwa życia i zdrowia.
No i nie wolno denerwować kogoś jak jest w ciąży^^
Atena