- Wybacz, ale jak można nie wiedzieć co chce się zaśpiewać?
- Zapytał uspokajając się.
- To jest właśnie dziwne... - Wyszeptałam i zmarszczyłam
brwi.
Basior spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Chyba w tej chwili
powinnam się uśmiechnąć i powiedzieć co chcę zaśpiewać.
- Wiem, chcę zaśpiewać piosenkę o nim. - Powiedziałam z
promiennym uśmiechem.
Greg rozchylił usta ze zdziwienia. Widząc, że zagłębia się w
swoim świecie wzięłam jego ręce i położyłam na instrumencie. Tym razem
zaśpiewam tę piosenkę w naszym języku.
-Kwitnący dziki kwiecie
Ach, proszę cię, powiedz mi
Dlaczego ludzie walczą
I krzywdzą się nawzajem?
Dostojnie kwitnący kwiecie
Co takiego widzisz ze swojej łąki
Dlaczego ludzie nie mogą
Sobie wybaczyć?
Spadł deszcz i lato maluje się
W niebieskich barwach
Czemu akurat ono?
Tak drżałeś,
Gdy stałeś przede mną
Nie mówiąc ani słowa
Kiedy twoja przyjaciółka już zwiędnie
O czym będziesz myślał?
Skoro twoje liście nie mogą mówić
Jak zamierzasz wyznać jej swoją miłość?
Tajemnica lata niesiona przez wiatr
Dwójka naszła na siebie
Moja piosenka
Jest dowodem na to,
Że żyjecie dla tych,
Którzy nie mają imion.
Ach, proszę cię, powiedz mi
Dlaczego ludzie walczą
I krzywdzą się nawzajem?
Dostojnie kwitnący kwiecie
Co takiego widzisz ze swojej łąki
Dlaczego ludzie nie mogą
Sobie wybaczyć?
Spadł deszcz i lato maluje się
W niebieskich barwach
Czemu akurat ono?
Tak drżałeś,
Gdy stałeś przede mną
Nie mówiąc ani słowa
Kiedy twoja przyjaciółka już zwiędnie
O czym będziesz myślał?
Skoro twoje liście nie mogą mówić
Jak zamierzasz wyznać jej swoją miłość?
Tajemnica lata niesiona przez wiatr
Dwójka naszła na siebie
Moja piosenka
Jest dowodem na to,
Że żyjecie dla tych,
Którzy nie mają imion.
Śpiewałam, a chłopak
grał. Po skończeniu byłam z siebie dumna, idealnie zgraliśmy się w tej
piosence.
- Wszystko dobrze? - Zapytał odkładając gitarę.
- Czemu miało by być inaczej? - Zapytałam.
- Wcześniej wyglądałaś na zmartwioną, chciałem powiedzieć,
że nie musisz śpiewać, ale coś mnie powstrzymało. - Mówił z przymkniętymi
oczami.
- No, tak. Zamyśliłam się wcześniej. - Powiedziałam
wymijająco.
- Dobra. Chcesz coś jeszcze zaśpiewać? - Zapytał.
- Spotkajmy się jutro nad moim jeziorem. - Powiedziałam
wstając.
- O której? - Zapytał.
- Będziesz wiedział. - Odparłam i zaczęłam kierować się do
naszej wtahy.
- Odprowadzić Cię?! -
Krzyknął.
- Umiem o siebie zadbać, nawet jeśli mój brat uważa, że nie.
- Powiedziałam i pobiegłam przed siebie.
W trakcie biegu zmieniłam się w wilka, gdy dotarłam zauważyłam
zestresowanego brata.
- Braciszku co cie
trapi.? – Zapytałam.
- Nic, Miko. Nic. -
Skłamał.
- Iluś… - Rzucił mi
gniewne spojrzenie.
- Wiesz że nie lubię,
kiedy tak na mnie mówisz. - Powiedział.
- Ech… Przepraszam. -
Powiedziałam ze schylonym łbem.
Podeszłam do niego i
usiadłam. Był zmartwiony, więc nie mogłam go zostawić, dobrze znam to uczucie
samotności. Wtuliłam się w niego, był spięty, ale po jakimś czasie rozluzinił
się, więc wtuliłam się bardziej, po czym zasnęłam. Po otwarciu oczu we śnie
znalazłam się w dziwnym miejscu, jakby labiryncie. Czułam strach, ale czemu?
Zaczęłam iść przed siebie, kiedy przed oczami pojawił mi się dziwny obraz,
mianowicie ginące wilki, to była chyba Wataha Ziemi, bo widziałam Belle.
Chciałam jej pomóc, ale nie mogłam się ruszyć, patrzyłam na ich śmierć, chyba
głodowali. Po chwili wszystko zniknęło i poszłam dalej. Za mną usłyszałam krzyk
Ateny. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam jak broni Nemezis swoim ciałem,
krwawi z brzucha. Nem podbiegła do wpół żywej siostry. Coś się do niej darła,
ale nie słyszałam, a po chwili coś przebiło moją przyjaciółkę na wylot. Z oczu
kapały mi siarczyście łzy. Poszłam dalej. Usłyszałam wodę. Zobaczyłam Rapix i
Grega walczących z jakimiś potworami. Potwór zgniótł ich w swojej łapie. Teraz
złapałam się za moje ubranie w okolicach klatki piersiowej. Musiałam iść dalej.
Poczułam wiatr. Nie chciałam odwracać głowy, bo wiedziałam kogo zobaczę. Coś
przekręciło mi na siłę głowę i trzymało. Zobaczyłam Kito, Sebe i Illusia.
Walczyli przeciw czemuś co było zamazane. Oderwało im głowy. Nie wytrzymałam
zaczęłam się drzeć w niebogłosy. Coś
kazało mi iść dalej.
- Czego ty chcesz?!
Kogo jeszcze mam zobaczyć jak umiera?! - Darłam się.
Jakaś ręka z ogromnymi
szponami popchnęła mnie, upadlam i znowu zobaczyłam obraz. Były na nim
szczeniaki Nemezis.
- Nie pozwolę! -
Wrzasnęłam i rzuciłam się na odgrywającą się scenkę.
Zatrzymałam się w
powietrzu. Dwa szkraby były rozcinane w pół.
- Nieeeeeeeeeee! - Darłam
się.
Nagle obudziłam się w
ramionach przerażonego brata. Miałam mokre policzki i cała drżałam. Rozpłakałam
się okropnie i wtuliłam w Illumineted'a. Nie mogłam się uspokoić, to było za dużo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz