Narada minęła dobrze, omówiliśmy kilka istotnych rzeczy. Podczas rozmowy Atena czymś sie nagle podekscytowała bo podleciała kilka stóp w górę.
-Ups...Podekscytowałam się. -Powiedziała z zaczerwienioną twarzą.
-Co się stało? -Zapytałam i zmierzłam siostrę czujnym wzrokiem.
-Nike, dołączy do mojej watahy.-Uśmiechnęła się promiennie.
-kto to jest?- Zapytał Oliver.
-Moja przyjaciółka. Pozwolicie? -Zapytała.
-Tak- odparłam, czułam że jej nie zatrzymam. No może gdyby mi się chciało, ale byłam zbytnio zajęta patrzeniem na Illuminated'a. Siostra nie czekając na odpowiedzi innych Alf, pobiegła w krzaki.
-Ja już lecę. Nie chce mi się tu siedzieć. Nara. -Powiedziałam. Rozłożyłam skrzydła i wbiłam się w powietrze, zostawiając na polanie Illuminated'a, Bellę i Olivera. Leciałam wolno ku mej jaskini zwiedzając wszystkie zakątki mojego terytorium. Wleciałam gładko do jaskini. Teraz miałam czas więc zaczęłam oglądać mój dom.
Na ścianach były wypisane krwią runy o proroctwach, przepowiedniach i niektórych zaklęciach. Słowa te emanowały tejemniczością i mrokiem. Jaskinia była bardzo rozległa, i miała wiele korytarzy, które prowadziły do przeróżnych miejsc. Dużo by było gdyby wszystko wymieniać. Idąc przez jeden z korytarzy, doszłam do małego pomieszczenia. Na środku stał płaski głaz a na niej księga. Zmieniłam sie w człowieka i podeszłam do książki i dotknęłam dłonią okładki, została ona obłożona czarna skórą. Przy dotknięciu uderzyła we mnie taka moc, i magia jakiej dawno nie czułam. Była to Księga Czarnej Magii. Otworzyłam ją, kartki były pożółkłe i rogi w strzępach. Na stronach zostały wypisane zaklęcia od początkujących do tych piekielnie trudnych, lecz dla mnie te na najwyższym poziomie to pestka. Byłam od zawsze specjalistką od tego typu magii. Wzięłam księgę w dłonie, i zaczęłam kierować się do pobocznej jaskini, gdzie trzymałam ważne rzeczy. Położyłam znalezisko w zagłębieniu skały, kiedy nagle usłyszałam szelest. Kto był w jaskini, wilk którego nie znałam. Przybrałam wilczą postać, i pobiegłam do intruza. Nie zauważył mnie, dopiero kiedy wściekła stanęłam przed jego nosem.
- Kim jesteś i co tu robisz w mojej jaskini !- wykrzyczałam, patrząc mu w oczy.
- Wow...! Dziewczyno! Spokojnie, skąd te nerwy na mnie?!- powiedział basior.
- Odpowiadaj mi na pytanie natychmiast! – powiedziałam
wściekła, wyszczerzyłam na jego kły i się rzuciłam się na intruza.- Ominął mój atak, ale ledwo.
-Piękna, chyba ci coś...ym nie wyszedł ten atak...-Powiedział roześmiany.
- Ha Ha, bardzo śmieszne...- Powiedziałam z sarkazmem, a po chwili zaczęłam się śmiać.- Haha ,ja nie mogę!- dmuchnęłam mu w grzywkę i mało nie pękłam ze śmiechu.
-Chwileczkę, co cię tak we mnie śmieszy?- spytał ze zdziwieniem.
- Co ja mam za maniery! Po prostu pierwszy raz ktoś taki jak ty, mnie zaskoczył odskokiem przy ataku,
i będąc w ogóle bez przerażenia przede mną, zaczął się śmiać! Aha i witaj jestem Nemezis.
-Ja jestem Kondrakar i poszukuję watahy do której by mnie ktoś przyjął.-odpowiedział w końcu.
-Trafiłeś w dziesiątkę, jestem Alfą Watahy Mroku i poszukuję chętnych by do mnie dołączyli.
Jesteś może zainteresowany ofertą dołączenia?- Powiedziałam z uśmiechem.
- No pewnie po to tu przybyłem ,by znaleźć sobie watahę!- Odpowiedział z radością. I postanowiliśmy iść na polowaniu. Cieszyłam sie że jako pierwsza mam nowego członka w watasze, Atenie szczęka opadnie z zaskoczenia, i z zazdrości. Uśmiechnęłam się na ta myśl. Idąc tak przez las, wyczułam że Illuminated jest w pobliżu, ale nie chciałam ujawniać że o tym wiem. Nagle przed moim nosem przeleciał kruk z figlarnym błyskiem w oku. To był Alfa Powietrza. Uśmiechnęłam się pod nosem, basior Mroku zdziwiony na mnie patrzył, ale nic nie powiedział.
-Dobra, trzeba wreszcie do zjeść. -Powiedziałam.Upatrzyliśmy dorodnego jelenia, i z łatwością go zabiliśmy. Najedliśmy się do syta.
-Kondro, wiesz jak dojść do naszej jaskini? Muszę z kimś porozmawiać. -Powiedziałam.
-Tak, pamiętam. -Odpowiedział.
-Dobra, to ja lecę. Niedługo wrócę. Cześć- Nie czekając na odpowiedz, poleciałam na Terytorium Alfy Powietrza. Wyczułam że jest nad Lustrzanym Jeziorem, więc kiedy dotarłam rzeczywiście tam stał jako człowiek ze swym ptakiem. Wylądowałam nie daleko Alfy, i zamieniłam się w człowieka. Chłopak mnie usłyszał, bo odwrócił się do mnie z uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz