Gdy Kaito sobie poszedł ja odwróciłam się do Alfy ziemi.
- Gabriel, moja misje zakończona, odzyskałeś przyjaciela. -
Powiedziałam grobowym głosem.
- Tak, dziękuję, jak chcesz to możesz wracać do siebie. -
Powiedział z uśmiechem.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, pierwszy raz widziałam
taki u śmiech na jego twarzy. Ruszyłam do jaskini Alfy powietrza by się przebrać.
Przed jaskinią, ktoś nagle skrzyżował mi ręce na plecach.
- Witaj słodziutka, stęskniłem się za tobą. - Powiedziała
Alfa ognia.
Stałam nieruchomo, a on złapał mnie za biodro.
- Zabawimy się? -
Zapytał.
Głupek, jest na terenie Watahy Powietrza, ja już długo nie
walczyłam, a do tego był niezły wiatr. Nagle wytworzyłam wiatr, który go odepchną,
odwróciłam sie w jego stronę powoli.
Patrzył na mnie jak na nie wiem sama co, był skłonny do wszystkiego, by mnie
przygwoździć do ziemi. Był w postaci człowieka , więc było mi łatwiej go
pokonać, bo jest mniej zwinny. Wyciągnęłam rękę w jego kierunku i stworzyłam
kulę powietrza, gdy tylko dobrze się uformowała ruszyłam prosto na niego, a ten
się tylko uśmiechnął i zaczął biec w moją stronę. Ja trafiłam mu prosto w
brzuch, a on upadł na ziemię zwijając się z bólu. Zaczęłam iść w jego stronę by
go unieruchomić, gdy nagle otoczyły mnie korzenie.
- Miko, nie przesadzaj. - Usłyszałam głos Kaito.
- To on próbował mi.... Aaaaaaaaaaa! - Zaczęłam, gdy nagle
poczułam ból i zaczęłam się drzeć.
Gabriel włamał mi się do głowy.
- On coś planował. - Powiedział Gabriel.
Poczułam ulgę. W chwile potem nad zwijającym się basiorem
stanął wilk powietrza. Zaczął szeptać coś do niego. Alfa ziemi wypuściła mnie z
korzeni.
- Idź się przebrać i wracaj do brata. - Powiedział wilk
ziemi.
Poszłam do jaskini i szybko się przebrałam, a gdy wyszłam
przed jaskinią nikogo nie było. Pobiegłam w stronę domu, zawiadamiając
Illumineted'a, że już wracam. Znudziło
mi się bieganie, więc zmieniłam się wiatr i przybyłam w bardzo krótkim czasie
na nasze tereny. Byłam wykończona, ale postanowiłam pójść nad jakieś jezioro,
ale nie nasze, bo tam zawsze byłam i już chyba całe Immortal Volves wiedziało
gdzie mnie znaleźć w razie co. Poszłam nad jezioro watahy wody. Usiadłam sobie na brzegu i poczułam kropelki
wody na mej twarzy. Wiatr wiał tu delikatniej, niż w Lazur, więc siedzenie
tutaj było przyjemne. Coś mnie jednak zaniepokoiło, mianowicie, czułam tu
czyjąś obecność, ale to zignorowałam, bo przecież nie każdy wilk lubi się
ujawniać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz