czwartek, 2 maja 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko


Gdy Kaito sobie poszedł ja odwróciłam się do Alfy ziemi.
- Gabriel, moja misje zakończona, odzyskałeś przyjaciela. - Powiedziałam grobowym głosem.
- Tak, dziękuję, jak chcesz to możesz wracać do siebie. - Powiedział z uśmiechem.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, pierwszy raz widziałam taki u śmiech na jego twarzy. Ruszyłam do jaskini Alfy powietrza by się przebrać. Przed jaskinią, ktoś nagle skrzyżował mi ręce na plecach.
- Witaj słodziutka, stęskniłem się za tobą. - Powiedziała Alfa ognia.
Stałam nieruchomo, a on złapał mnie za biodro.
- Zabawimy się?  - Zapytał.
Głupek, jest na terenie Watahy Powietrza, ja już długo nie walczyłam, a do tego był niezły wiatr. Nagle wytworzyłam wiatr, który go odepchną, odwróciłam sie w jego stronę  powoli. Patrzył na mnie jak na nie wiem sama co, był skłonny do wszystkiego, by mnie przygwoździć do ziemi. Był w postaci człowieka , więc było mi łatwiej go pokonać, bo jest mniej zwinny. Wyciągnęłam rękę w jego kierunku i stworzyłam kulę powietrza, gdy tylko dobrze się uformowała ruszyłam prosto na niego, a ten się tylko uśmiechnął i zaczął biec w moją stronę. Ja trafiłam mu prosto w brzuch, a on upadł na ziemię zwijając się z bólu. Zaczęłam iść w jego stronę by go unieruchomić, gdy nagle otoczyły mnie korzenie.
- Miko, nie przesadzaj. - Usłyszałam głos Kaito.
- To on próbował mi.... Aaaaaaaaaaa! - Zaczęłam, gdy nagle poczułam ból i zaczęłam się drzeć.
Gabriel włamał mi się do głowy.
- On coś planował. - Powiedział Gabriel.
Poczułam ulgę. W chwile potem nad zwijającym się basiorem stanął wilk powietrza. Zaczął szeptać coś do niego. Alfa ziemi wypuściła mnie z korzeni.
- Idź się przebrać i wracaj do brata. - Powiedział wilk ziemi.
Poszłam do jaskini i szybko się przebrałam, a gdy wyszłam przed jaskinią nikogo nie było. Pobiegłam w stronę domu, zawiadamiając Illumineted'a, że już wracam.  Znudziło mi się bieganie, więc zmieniłam się wiatr i przybyłam w bardzo krótkim czasie na nasze tereny. Byłam wykończona, ale postanowiłam pójść nad jakieś jezioro, ale nie nasze, bo tam zawsze byłam i już chyba całe Immortal Volves wiedziało gdzie mnie znaleźć w razie co. Poszłam nad jezioro watahy wody.  Usiadłam sobie na brzegu i poczułam kropelki wody na mej twarzy. Wiatr wiał tu delikatniej, niż w Lazur, więc siedzenie tutaj było przyjemne. Coś mnie jednak zaniepokoiło, mianowicie, czułam tu czyjąś obecność, ale to zignorowałam, bo przecież nie każdy wilk lubi się ujawniać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz