Zanim jeszcze podszedłem do Rapix z pocieszeniami i zanim jeszcze przybyła tam Nemezis na miejsce swojej śmierci, byłem tam ja- zaklęty obserwator wydarzeń.
Ukryłem się w cieniu, kiedy usłyszałem skradającą się z tyłu waderę, jeśli zastanawia was po czym rozpoznałem, że to była wadera- to były kroki. Ciche i delikatne, niczym symfonia finezyjnych szelestów.
To była Nemezis, Alfa o idealnie czarnym futrze i oczach, bez najmniejszej skazy. Spojrzałem na nią uważnie, miała skupiony i zacięty wyraz twarzy, a jednocześnie śmiertelnie przerażony, miało zawisnąć nad jej życiem, niczym nitka trzech mojr, która zatrzymała się na kilku dziesiętne części sekundy, aby nożyce ku niej opadły, zakończając kolejny żywot.
Niestety.... Stało się to co stać się miało. Nemezis zamieniła się w człowieka i wyciągnęła swój Stygilijski miecz o czarnej rękojeści, którym przebiła swoje serce, jednocześnie mój umysł zarejestrował kilka rzeczy: Jak Nemezis mówi ,,To jest moje przeznaczenie. To jest ma sprawiedliwość. To jest zemsta za to że skrzywdziłam najbliższych", a pojedyncze ledwie widoczne łzy spływają jej po policzku i Rapix biegnąca z krzykiem. Mną zawładnęła niemoc, patrzyłem wciąż nie mogąc się ruszyć... Dopiero zdałem sobie sprawę z tego co się dzieje.
--Nemezis nie rób nam tego , nie odchodź - krzyczała, ale ja wiedziałem, że to nie ma sensu... Jej dusza, była już gdzie indziej.
-Co się stało ?!- Wykrzyknęła Diana, kiedy dotarłem w ślad za Rapix na Łąkę Wspólnych Snów
-Ne... Nem ... nie żyje.-wybełkotała- Rapix.
-Biegnij po resztę błagam-dodała, łkając.
No, a teraz wpadło całe Immortal Volves
- Co ! Nemezis ! Rapix ?! -wykrzyczał Illuminated.
-Zabiła się , przebiła sobie serce- wykrztusiła bełkotliwie.
-Coś Ty zrobiła Nemezis ? -szeptała Atena płacząc. Atena nigdy nie płacze... Coś tu nie grało...
Wiedziałem co powinienem zrobić, powinienem wyjść i pocieszyć Rapix... Ale sam byłem zdruzgotany. To ja musiałem najcięższą rolę przyjąć... Musiałem wstać i pocieszyć Alfę Wody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz