środa, 17 kwietnia 2013

(Wataha Wody) od Dastana

         Rapix uciekła. Ciekawe co pomyślała po moim pocałunku. Widziałam, jak uciekała w stronę jej śnieżnego zamku, jednak postanowiłem dać jej spokój. Jeśli chce to niech ucieka, ja i tak ją znajdę, zawsze i wszędzie. Czekałem do wieczora, aby miała okazję uporządkować swoje myśli i dojść do tego co czuje. Potem ruszyłem w stronę zamku ze śniegu.
         Przed oczami wyrósł mi... Problem. O ile można tak nazwać kolosalnego potwora o niezwykle słodkim imieniu Kraken. Nie on nie jest słodki, on woli słone wody.
-Ey... spokojnie kolego , przyszedłem tylko do Rapix.- Powiedziałem rozluźnionym tonem, kiedy zagrodził mi drogę jedną ze swoich błyszczących macek.
        Chyba nie zadziałało, bo Kraken szykował na mnie tornado śnieżek, ciekawe, czy nie pomyślał, że jestem z wody, więc bez problemu sobie poradzę ze śnieżkami.
-Czy chciałabyś pójść ze mną na mały spacer ? -zapytałem, posyłając jej jeden z moich popisowych uśmiechów.
-Cóż i tak nie mam co tutaj robić. -odrzekła odwzajemniając mój uśmiech.
Spacerowaliśmy długo , aż w końcu dotarliśmy do jakiejś groty. Szczerze mówiąc nie wiedziałem gdzie byliśmy.
Jaskinia była cała w lśniących kamieniach, to chyba był jeden z terenów należących do światła.
Każdy z nich jarzył się intensywnie, jednak ja poczekałem, aż Rapix obejrzy całą tą grotę.
Wyszedłem z groty zostawiając ją samą, czekałem, aż ona przyjdzie.
-Co się stało? -Zapytałem brodząc w pobliskim jeziorku.
-A nic, nic. -Powiedziała, jednak nie dało się przegapić jej chwilowego błysku w oku.
        Zbliżyłem moją twarz do jej ust i z początku delikatnie ją pocałowałem, a nad nami rozpoczął się deszcz spadających gwiazd... Będę musiał podziękować Atenie za pożyczenie jej astronomicznego kalendarza( chociaż ona nic o tym nie wie). Wadera w końcu odwzajemniła mój pocałunek, a ja się do niej zbliżyłem.
Tej nocy byliśmy zamknięci w swoim świecie tylko my i niebo nad nami...
Ułożyłem się obok niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz