piątek, 12 kwietnia 2013

(Wataha Ziemi i Mroku) Od Belli i Westa



Rano pierwszy obudził się West, było bardzo wcześnie, ale jeśli chcieli zdążyć na czas musieli już wyruszyć w drogę. Musieli szybko dotrzeć do watahy.
-Dzień dobry.-West uśmiechną się.-Zaraz ruszamy w drogę, masz ochotę coś zjeść? -zaproponował. Bella wyszła z jaskini i spojrzała w niebo.
- Nie ma czasu na specjalne śniadanie, złapiemy coś po drodze. Znam fajne miejsce. To kto prowadzi?- zażartowała
-Hym...może ty, jesteś lepiej zapoznana.
- To chodź- powiedziała i pociągnęła go za łapę
Szli przez Jasną Polanę. Bella i West skakali przez wysokie zarośla. Wadera zaczaiła się przy krzakach. Pociągnęła samca za sobą i wskazała łapą wielkiego jelenia.
- To nasze śniadanie- powiedziała i skoczyła na zwierzę
-Patrz uważaj tylko.-zaśmiał się. Bella skakała i rzucała sie na cztero-kopytne zwierze. Basior podbiegł i rzucił sie na jelenia, powalając go na ziemię.
- Łapanie zwierząt to dla mnie pestka. Nawet tych latających. Zawsze udaje mi się złapać to zwierze, które chcę. Tego ostatniego ptaka nie złapałam przez ciebie.- odpowiedziała mu Bella i po chwili zniknęła za drzewem
-Tak wiem, wtedy był nasz pierwszy wypadek no i...wtedy cię poznałem.-podchodził powoli do drzewa
- Właśnie- powiedziała Bella i wskoczyła na drzewo
-Czemu ode mnie uciekasz? -zaśmiał się i popatrzył na waderę wspinającą sie ku słońcu.
- Nie uciekam- powiedziała robiąc minę niewiniątka
-Oczywiście...no powiedz.-zaczął skakać.
- Chodź na górę- zachęcała Bella
-Już wskakuję.-promienie słońca ogrzewały ich futra, West spojrzał na Bellę.- Teraz mi powiesz.-wbił pazury w drzewo.
- Spójrz na dół. Lubię ten widok- Bella rozglądnęła się rozmarzonym wzrokiem
-Jest tu ślicznie i tak wysoko.-rozejrzał się do okoła.- Ale na pewno oto chodzi? Wszystko w porządku?
- Tak, po prostu w lesie zawsze zachowuję się jak dziecko. I to dosłownie. Patrz- powiedziała i przeskoczyła na drugie drzewo- to takie super
-Poczekaj, bo zaraz się zwalę.- wysuwał po jednej łapie.-Zaraz sie zwa....le.- padł na ziemie grzbietem do góry.- Jałć.- jąknął ze śmiechem i dmuchną w grzywkę.
- Ojć- powiedziała Bella i zwinnie zeskoczyła z drzewa- coś ci się stało?
-Nie, tylko łep mnie boli no i...trochę grzbiet.-przewrócił się na brzuch.
- Pokaż- powiedziała Bella z troską- I wybacz
-Wybacz? Za co?- spojrzał kontem oka na waderę.
-Że cię nakłoniłam do chodzenia po drzewach- odpowiedziała
-To było świetne, musimy to powtórzyć. Nie martw się.- dotknął łapą jej policzka.
- Dasz radę chodzić?- zapytała
-Oczywiście, nie tak szybko jak wcześniej ale dam rade. Do jutra sie wyliżę.
- To chodźmy- powiedziała wadera i ruszyła. Szła bardzo wolno- pójdziemy najkrótszą drogą
-Nie, chodźmy normalną. Nie chce mi się aż tak szybko wracać.
- Nie wrócimy aż tak szybko, a idąc tą, którą chciałam pójść musiałbyś wyleźć na drzewo.- wyjaśniła Bella
-Znowu drzewa...ok no okay ale wrócimy tu jeszcze kiedyś we dwoje prawda?- uśmiechnął się.
- Jeśli będziesz chciał- powiedziała Bella - ja las kocham więc żadna siła mnie nie powstrzyma przed powrotem
-Ja też, zwłaszcza mroczne i słoneczne miejsca. Dwa przeciwieństwa ale...taki jestem. Pamiętasz tego konia z wczoraj?- zapytał
- Pamiętam, przecież idzie za nami- odpowiedziała Bella
-Że co?- zapytał zdziwiony i odwrócił pysk.-Od kiedy? Nie zauważyłem go. Jeśli zależy nam na szybkim powrocie to jeśli da sie dosiąść to możemy polecieć na nim do watahy.
- Ale nam nie zależy na szybkim powrocie i pegaz ma chorą łapę
-Myślałem że sie śpieszymy...ah tak, zapomniałem... przepraszam.- odwrócił się i zerknął na pegaza
- Już dochodzimy. Tam jest polana- wskazała Bella na miejsce gdzie między drzewami było już widać fragment polany
-No, wróciliśmy. A co teraz będziemy robić?- zapytał
- Ja idę na polane, a Ty wróć z pegazem do bazy, zajmij się jego nogą a potem możesz do nas dołączyć- Bella wyjaśniła Westowi liznęła go na pożegnanie i pobiegła w kierunku polany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz